Sebastian Zwiewka, INTERIA: Pięć punktów Gorican, pięć punktów w Warszawie. Nie jest tak źle w tym cyklu Grand Prix, jak niektórym ludziom mogłoby się wydawać. Jan Kvech, żużlowiec, reprezentant Czech: Nie jest źle. Bardzo się cieszę, że w Warszawie wygrałem wyścig. Szkoda tylko, że zawsze brakuje mi paru punktów do półfinałów. Cały czas staram się, aby było jeszcze lepiej. Moje aspiracje sięgają nawet finału.Eksperci wątpili, czy poradzisz sobie w Grand Prix. Pokazujesz, że było warto tutaj się znaleźć.- Uczę się z każdym kolejnym wyścigiem. Nowy start jest dla mnie czymś nowym, nowym doświadczeniem. Staram się wyciągać wnioski i poprawiać, co tylko mogę. Teraz chcę półfinału i finału. Reprezentant Polski stawia sobie ultimatum. Niektórzy mocno się zdziwiąWarto zaznaczyć, że do cyklu awansowałeś sam. W Polsce pojawiła się dyskusja po przyznaniu stałych "dzikich kart", ale tobie jazda w Grand Prix po prostu się należy.- To prawda, awansowałem i sam ten udział sobie wywalczyłem. Cieszę się z tego, bo od początku kariery chciałem tu być. Zobaczymy, dokąd mnie to doprowadzi. Kapitalna jazda na PGE Narodowym w wygranym wyścigu. Była prędkość.- Bardzo dobrze czułem się zarówno na torze, jak i na moim motocyklu. Jak na tor jednodniowy, to nawierzchnia świetnie się zachowywała. Być może mam jeszcze za mało doświadczenia, bo przed niektórymi biegami mogliśmy szybciej zareagować na zmiany, które następowały na torze. Sam też popełniłem kilka błędów. Wciąż się uczę, chcę to poprawiać.Stresowałeś się przed tym sezonem? Debiut w Grand Prix, debiut w PGE Ekstralidze. Skok na głęboką wodę.- Większy stres miałem, kiedy nie było mnie w Grand Prix. Moim marzeniem zawsze był awans do cyklu, jazda i utrzymanie się w nim na dłużej. Teraz już tu jestem i bardziej na luzie podchodzę do swoich występów. Co ma być, to będzie. Jak wcześniej powiedziałem, każdy kolejny wyścig w Grand Prix i w PGE Ekstralidze jest dla mnie nowym doświadczeniem. Falubaz Zielona Góra. Jan Kvech: Trochę się męczę Przejdźmy teraz do rozmowy o Falubazie. Masz lepsze i gorsze mecze.- Na początku trochę się męczę. Chciałbym być lepszym zawodnikiem, ale obecnie nie jest źle. Dużo mi te mecze dają. Robię wszystko, by było coraz lepiej.W ostatnich tygodniach mieliście w Zielonej Górze huśtawkę nastrojów. Był świetny wynik w Lesznie, a po paru dniach bolesna porażka ze Stalą Gorzów.- Mecz ze Stalą to derby. Chcieliśmy wygrać, niestety nie udało się. Mam lepsze i gorsze występy, jednak we wspomnianym meczu wszyscy się męczyliśmy. Musimy to przeanalizować i wyciągnąć ważne wnioski. Przeżył dramat na PGE Narodowym. "Ten stadion zabrał mi dużo zdrowia. Pamiętam o tym"Trzy punkty w tabeli po czterech kolejkach jest bardzo solidnym rozpoczęciem sezonu. Bardziej przybliżyliście się do utrzymania czy oddaliliście? - Nie wiem. W ogóle na to nie patrzę, nie wiem, gdzie jesteśmy w tabeli. Chcemy utrzymać się w PGE Ekstralidze, natomiast nie ma w niej łatwych spotkań. Bez różnicy, kto do nas przyjeżdża. Po prostu skupiamy się na sobie, żebyśmy te spotkania wygrywali.Piotr Protasiewicz pomaga, podpowiada?- Dużo. Najwięcej opowiada o domowym torze, bo ten tor najlepiej zna. Bardzo długo jeździł dla Falubazu. Gadamy jednak o wszystkim, przecież był też w Grand Prix.Byłeś zły w Lesznie, kiedy zostałeś zastąpiony przez Michała Curzytka? Jak wpływa na ciebie rywalizacja?- Miałem słabszy występ, więc zdecydowali, że pojedzie inny zawodnik. Nie mam się o co wkurzać. Przytrafił mi się słabszy występ. Męczyłem się. Zaczynam mecze i wszystko zależy ode mnie. Jak zrobię dwie lub trzy trójki, to nikt mnie chyba nie zmieni. Wielki mistrz zrobi z Polaka gwiazdę? "To jest długotrwały proces"