Sławomir Knop jest prezesem Metalika Recykling Kolejarza Rawicz od niespełna roku. - Ten okręt miał już utonąć, a ja postaram się go wyciągnąć na powierzchnię - mówi Magazynowi Żużel. - Przyszedłem tu, bo było mi szkoda tego klubu. To, że Rawicz dalej istnieje, to można zawdzięczać tylko mojej dziewczynie, rodowitej rawiczance, Martynie Neumann. Bez niej, tego klubu już dawno by nie było - dodaje. Jeszcze pod koniec minionego sezonu żużlowy świat obawiał się upadku rawickiego klubu. Działacz wprost mówił, że wszystko zmierza w stronę upadku. Jak się okazuje, był to zwyczajny blef. - Brakowało ducha sportu i chęci od miasta. Dlatego chciałem zobaczyć, co się stanie, gdy powiem, że nie będzie żużla w Rawiczu. Nagle, jak go miało nie być, to wszyscy zaczęli tego żużla chcieć. No to robimy! - tłumaczy Sławomir Knop. Kto zostanie najlepszym sportowcem 2021 roku? - GŁOSUJ TUTAJ! Jak mówi, cała akcja przebiegała w pełnej konspiracji. O jej szczegółach wiedział tylko prezesi... mału chłopiec, który już niedługo ma stać się pierwszym od lat wychowankiem rawickiej szkółki. - Przyszedł i się rozpłakał, a jak zobaczyłem jego łzy, to sam się rozpłakałem. Powiedziałem mu na ucho, że żużel będzie, ale nikomu ma o tym nie mówić. O sprawie wiedziałem tylko ja i on. Nawet moja dziewczyna do końca nie wiedziała. Jak ludzie jeszcze myśleli, że Kolejarz nie będzie jechał, to my już znaliśmy skład - wspomina działacz. W nieświadomości żyli także zawodnicy. - Damianowi Dróżdżowi mówiłem, że nie ma żużla w Rawiczu, ale niech poczeka aż do niego zadzwonię. Był dogadany w Opolu, chciał go Rzeszów, ale w końcu zadzwoniłem i powiedziałem, że niestety zostaje u nas - śmieje się Knop.