To zdemolowało karierę Bartkowiaka Szkoleniowiec Stali był jedną z tych osób, które widziały ten błysk w oku Bartkowiaka, kiedy zaczynał on swoją karierę. To Chomski wprowadzał 16-latka do składu i strzegł go jak oka w głowie. Wszystko na nic. Jedna, druga kontuzja właściwie zdemolowały nadzieje Bartkowiaka. Wyhamowały postęp, nie pozwoliły się rozpędzić. Każdy upadek i złamanie mają skutki uboczne. Zawodnik zaczyna się bać, to też nie ułatwia sprawy. - Żeby było jasne, to my nie chcemy się go pozbywać. To on sam widzi taką potrzebę. Dlatego się zgodziłem. Żeby mu pomóc. Dlatego dostał możliwość znalezienia nowego klubu, ale na razie cisza - zdradza Chomski. Był jedną nogą w PSŻ Poznań Bartkowiak już miał być jedną nogą w InvestHouse Plus PSŻ Poznań, ale prawda jest taka, że porozumienia nie ma, a PSŻ nie zwrócił się też do Stali z prośbą o wypożyczenie zawodnika. A musiałby to zrobić, bo za Bartkowiaka trzeba zapłacić. Ile? - Nie będzie jakiejś zaporowej ceny, ale szkolenie kosztuje, więc rekompensata jest niezbędna - przyznaje Chomski. Jeśli z podróży Bartkowiaka po klubach niższych lig nic nie wyjdzie, to oczywiście Stal go przygarnie. Klub ma Oskara Palucha i Jakuba Stojanowskiego, a poza tym kilku świeżaków po licencji. Bartkowiak by się zatem przydał. Trochę doświadczenia ma, więc mógłby pomóc w walce o play-off i medale. - Ja cały czas liczę, że kiedyś jeszcze Bartkowiak dostanie ten impuls i zaskoczy - kwituje Chomski, bo też na własne oczy widział, jak w jednym z pierwszych meczów Bartkowiak przejeżdża linię mety nie tylko przed kolegą z drużyny Zmarzlikiem, ale i też Piotrem Pawlickiem i Dominikiem Kuberą, wtedy zawodnikami Unii Leszno.