Wojciech Kulak, Interia: Przed tobą kolejny sezon na żużlowych torach. Jesteś usatysfakcjonowana z tego jak przebiega twoja kariera czy gdybyś mogła cofnąć czas, zrobiłabyś coś inaczej? Celina Liebmann, jedna z najlepszych kobiet jeżdżących na żużlu: - Chyba nie ma sportowca, który nauczony doświadczeniem nie zrobiłby w przeszłości czegoś inaczej. Ja jednak absolutnie nie mam żadnych powodów na to, by narzekać. Zawsze trafiałam do fajnych zespołów i nie żałuję żadnej podjętej przez siebie decyzji. Jeżdżę na żużlu odkąd stałam się pełnoletnia, mam na koncie mnóstwo osiągnięć, więc nie zamierzam szukać na siłę dziury w całym. Co najważniejsze, wciąż się uczę i z wyścigu na wyścig staję się coraz lepsza. W Polsce wielu kibiców po raz pierwszy usłyszało o tobie, gdy w 2022 roku podczas rundy SGP2 w Pradze pokonałaś w jednym z wyścigów Wiktora Przyjemskiego. Ten sam Wiktor Przyjemski niebawem zadebiutuje w PGE Ekstralidze w barwach Orlen Oil Motoru Lublin. Wspomniany przeze mnie wyścig uważasz za jeden z najlepszych w karierze? - Pamiętam ten dzień doskonale. Panowały wtedy trudne warunki. Tor był przyczepny i sprawiał wielu zawodnikom niemałe problemy. Zacisnęłam jednak zęby i poza solidną porcją doświadczenia zdobyłam kilka cennych punktów. Z perspektywy czasu czy to był mój najlepszy wyścig? Niekoniecznie. Miałam kilka bardziej imponujących biegów. Pokazywałam plecy między innymi Mateuszowi Szczepaniakowi oraz Mateuszowi Cierniakowi. Mężczyźni zawsze muszą na mnie uważać. Twoje dobre wyniki nie przeszły bez echa w środowisku. Podczas sezonu 2023 zaufała ci ebut.pl Stal Gorzów, w barwach której odjechałaś kilkanaście wyścigów w Ekstralidze U24. Jak zareagowałaś, gdy odebrałaś telefon pochodzący z jednego z najlepszych klubów na świecie? - Byłam w totalnym, pozytywnym szoku. To było dla mnie spełnieniem marzenia. Bycie częścią takiego zespołu jest czymś niesamowitym, wręcz nie do opisania. W pierwszym roku startów co prawda nie udało mi się zdobyć zbyt wielu punktów, lecz nauczyłam się na błędach i chcę się poprawić w zbliżających się rozgrywkach. Wiem, że stać mnie na więcej. To prawda, że na twój pierwszy domowy mecz w barwach ebut.pl Stali do Gorzowa przyjechała specjalnie dla ciebie spora grupa niemieckich kibiców? Musiało ci towarzyszyć niesamowite uczucie. - Tak, tak. Rzeczywiście coś takiego miało miejsce. To była jedna z najpiękniejszych chwil w mojej dotychczasowej karierze. Oby nie ostatnia! Drodzy fani, jeżeli czytacie tę rozmowę, liczę na kolejne niespodzianki! Niemcy znają Celinę Liebmann. „Czuję ich ogromne wsparcie” Jesteś popularną zawodniczką w swojej ojczyźnie? Niemcy Polakom kojarzą się teraz głównie z Kaiem Huckenbeckiem, którego promotorzy zaprosili do cyklu Grand Prix. - Uważam, że jestem dość dobrze rozpoznawalna nie tylko w Niemczech, ale i na całym świecie. Niewiele jest bowiem kobiet uprawiających ten niebezpieczny sport. Co jakiś czas odzywają się do mnie kibice, na stadionach też czuję ich ogromne wsparcie, za które jestem im bardzo wdzięczna. Od razu inaczej się startuje, gdy wiem, że wspiera mnie tak mnóstwo osób. Przygotowując się do wywiadu natknąłem się na zdjęcie przedstawiające twój fan klub. Kto go prowadzi? Jak to się wszystko zaczęło? - Klub kibica narodził się w 2023 roku i obecnie składa się z aż 45 wyjątkowych członków. Starają się oni być na większości imprez, w których biorę udział. Organizują na przykład wycieczki autokarowe. Oczywiście nie zawsze się to udaje, ale często widzę znajome na trybunach. Mało tego, na koniec sezonu otrzymuję od nich także wsparcie finansowe, które pomaga w dalszym rozwoju kariery. Co najważniejsze, do tej grupy może dołączyć dosłownie każdy. Wystarczy tylko odezwać się mailowo na adres Celina.liebmann.289-fanclub@gmx.de. W listopadzie ebut.pl Stal Gorzów oficjalnie poinformowała o tym, że przedłuża z tobą kontrakt na kolejny sezon. Coś już wiesz na temat tego, czy dostaniesz więcej szans od trenera Stanisława Chomskiego? - Na razie zbytnio się na tym nie skupiam, nie chcę spekulować. Wszystko tak naprawdę pokaże sezon, dlatego skupiam się na treningach, by pokazać się na torze z jak najlepszej strony. Wówczas trener na pewno da mi sporą liczbę wyścigów. Jeżeli jesteśmy w temacie ebut.pl Stali, to miałaś okazję pozwiedzać trochę Gorzów? Może masz nawet swoje ulubione miejsce? - Mam być szczera? (śmiech) Jak najbardziej. Cenię szczerych ludzi. - Nie znam Gorzowa. Kompletnie. Mam nadzieję, że w tym roku znajdę więcej czasu i zobaczę trochę ciekawych miejsc, których nie brakuje. Obawiam się, iż niestety będzie to trudne, ponieważ poza Polską trochę więcej pojeżdżę w Anglii. Na Wyspach podpisałam kontrakt z Workington Comets. To drużyna występująca w SGB Championship, czyli na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej. A co ze startami w ojczyźnie? Bundesliga niestety składa się w sezonie 2024 tylko z dwóch zespołów... Na pewno w czymś wezmę udział. Co do klubu, to jeszcze nie została podjęta decyzja. Oficjalny komunikat powinien pojawić się w ciągu najbliższych kilku tygodni. Wyjechała na tor tuż przed Bartoszem Zmarzlikiem Kilka dni temu po raz pierwszy w tym roku wyjechałaś na tor. Zrobiłaś to zresztą przed samym Bartoszem Zmarzlikiem, bo on trenował kilka dni po tobie. Jakie uczucie towarzyszy osobie, która po zimowej przerwie może ponownie wskoczyć na motocykl? - Ciężko to nawet opisać. Nie ma niczego lepszego na świecie. W tym roku było jeszcze bardziej wyjątkowo niż w latach ubiegłych, ponieważ miniony sezon zakończyłam przykrym upadkiem i bolesnym urazem. Rehabilitacja przebiegła jednak dobrze i podczas pokonywania okrążeń nie czułam żadnego dyskomfortu. To był dobry trening i z niecierpliwością czekam na kolejne sesje. Pod koniec lipca odbędzie się kolejna edycja specjalnego campu przeznaczonego dla kobiet jeżdżących na żużlu. The Womens Academy w Teterow zakończy się turniejem FIM Women's Speedway Gold Trophy. Zamierzasz wziąć w nim udział? - Tak i nawet nie zamierzam się nad tym zastanawiać. To zawody, na które czekam najbardziej, zwłaszcza że będziemy ścigać się w mojej ojczyźnie. Akademia dla kobiet z roku na rok ma coraz lepszą reputację i zyskuje na popularności. Cieszę się, że coś takiego ma miejsce i mnóstwo ważnych osób wspiera nas w dążeniu do spełniania marzeń. Międzynarodowa federacja wykonuje kawał dobrej roboty. Słuchając twoich słów już wiem, że lepszej promocji kobiecego żużla nie można sobie wyobrazić. Zastanawiam się tylko czy jedno takie wydarzenie w roku jest wystarczające. Myślisz, że dałoby radę zorganizować więcej campów w innych państwach, na przykład w Polsce, Danii czy Szwecji? - Masz stuprocentową rację, myślę, że dałoby radę to zrobić na spokojnie. Jako kobiety cieszymy się jednak z tego, że w ogóle powstało coś takiego jak The Womens Academy. Być może liczba wydarzeń niebawem zostanie zwiększona, wszystko trzeba robić krok po kroczku. Niestety jak na razie nie jest nas zbyt wiele, lecz mam nadzieję, iż sytuacja zmieni się w najbliższych latach na naszą korzyść. Pewnie marzysz w przyszłości o powołaniu czegoś w rodzaju cyklu Grand Prix, ale dla kobiet. Rywalizacja z mężczyznami musi być trudna. - Na razie jest to oczywiście niemożliwe, z racji małej liczby kobiet startujących na żużlu. Ale tak, marzę o tym i chcę, by kiedyś takie zmagania się narodziły. Jeżeli dojdziemy kiedyś do takiego etapu, to będzie to głównie zasługa wspomnianej wcześniej The Womens Academy. Super, że taka inicjatywa powstała. Już tak na zakończenie, jaką jedną radę dałabyś początkującej zawodniczce, która podobnie jak ty chciałaby startować w polskim klubie i być popularna w swoim kraju? - Najważniejsze, by nigdy nie dać się poniżać ze względu na płeć. To jest podstawa, by osiągnąć sukces w sporcie takim jak żużel. Kobiety skutecznie mogą rywalizować z mężczyznami i takie są fakty. Ludzie muszą to zrozumieć. Żużel to też sport, któremu trzeba się poświęcić. Żadne półśrodki nie wchodzą w grę. Mogę jeszcze dodać coś od siebie? Oczywiście. Chciałabym podziękować wszystkim moim wyjątkowym sponsorom - Ronny Heiden Transporte, Ge-Service i Brandschutz Alztal.