Sebastian Zwiewka, Interia: Dla pana drużyny był to bardzo ważny tydzień. Dwa zwycięstwa na własnym torze mocno poprawiły położenie Cellfast Wilków w tabeli PGE Ekstraligi. Czy do meczów z For Nature Solutions KS Apatorem i ZOOLeszcz GKM-em podchodził pan bardziej zmotywowany? Chciał pan coś udowodnić zwłaszcza działaczom z Torunia?Denis Zieliński, żużlowiec Cellfast Wilków Krosno: Te dwa ostatnie mecze faktycznie były dla mnie udane, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że mogłem pojechać jeszcze lepiej. Nie koncentruję się jakoś bardziej na meczach z byłymi klubami, choć prawda jest taka, że w takich spotkaniach najlepiej sobie radzę. Tak było dwa lata temu, kiedy przyjechałem z GKM-em na Motoarenę. Tak było też przed rokiem już w barwach Apatora przeciwko GKM-owi.Więc może jednak coś w tym jest?- Być może. Ja jednak do każdych zawodów staram się podchodzić tak samo, po prostu chcę pojechać jak najlepiej.Czyli nie było satysfakcji z pokonania Krzysztofa Lewandowskiego i Mateusza Affelta? W Toruniu woleli na nich postawić.- Może trochę. W pana jeździe widać progres. To zmiana otoczenia panu pomogła? - Myślę, że dużo rzeczy ma na to wpływ. Zmiana klubu na pewno podziałała na mnie pozytywnie. Jestem o rok starszym zawodnikiem i mam przed sobą ostatni sezon w gronie juniorów. Zawsze się spinam, ale teraz jest większa świadomość, że to sezon prawdy. Albo wyjdzie, albo - mówiąc wprost - będę musiał zakończyć karierę. Jazda bez punktów nie ma sensu. Na razie idzie wszystko w dobrą stronę, oby tak dalej.Dalej korzysta pan z silników od tunera Ryszarda Kowalskiego?- Tak. Mam jeszcze dwa silniki, które serwisuje pan Witold Gromowski. W meczach ligowych jednak jeździłem na sprzęcie od pana Ryszarda. Są to silniki z zeszłego roku i spisują się dobrze. Mam oczywiście jeszcze nowy, ale najpierw muszę go sprawdzić i dopasować. Łącznie posiadam sześć, ale regularnie korzystam z dwóch lub trzech, bo najlepiej mi pasują.Przeprowadził się pan do Krosna?- Krosno i Toruń dzieli sporo kilometrów. Od zimy stacjonuję w Białce Tatrzańskiej. Jak mam wolne, to wracam tam, bo stamtąd jest bliżej do Krosna. Nie ma sensu jechać do Torunia na dwa dni, żeby później cały dzień wracać. Czyli można powiedzieć, że w Toruniu jest pan gościem.- W ciągu ostatnich czterech czy pięciu miesięcy byłem może z trzy razy na parę dni i to tyle.Zmienił pan coś w swoich przygotowaniach fizycznych?- W tym roku stosuję rzeczy, których w poprzednich latach nawet nie sprawdzałem. Stawiałem więcej na bieganie i rower, a tutaj możemy chodzić po górach. Takie wyprawy bardzo dobrze wspomagają kondycję, schudłem kilka kilogramów. Fajnie, że widać efekty tej ciężkiej pracy.Pochwali pan się, ile kilogramów udało się panu zrzucić?- 8 kilogramów od końca poprzedniego sezonu. Czuję różnicę podczas jazdy na motocyklu. Niestety moje ciało jest tak zbudowane, że mam bardzo dużo mięśni. Szybko je łapię. Zimą musiałem na to uważać. Zmieniłem dietę, doszła gimnastyka i na motorze jest teraz zdecydowanie lepiej.Zadomowił się pan już w nowym klubie?- Jestem bardzo zadowolony z tego ruchu. To dopiero moje początki w tym klubie, ale jest naprawdę dobrze. Jako zawodnicy możemy liczyć na wsparcie od wszystkich ludzi związanych z Wilkami, bardzo dużo ze sobą rozmawiamy. Już w jednym z wywiadów mówiłem, że w poprzednich klubach nie doświadczyłem takiej atmosfery. W Wilkach jest ona najlepsza.Świetnie dogaduję się też z Krzysiem Sadurskim. Mieliśmy być najsłabszą parą juniorską w PGE Ekstralidze, a jak na razie u siebie dwa razy wygraliśmy podwójnie wyścigi młodzieżowe. Mam nadzieję, że tak zostanie do końca sezonu. Naprawdę obaj ciężko na to pracujemy. Podpisanie kontraktu w Krośnie nie było dla pana ryzykownym ruchem? Wcześniej zbyt często na tym torze się pan nie ścigał.- Tak naprawdę to przed podpisaniem kontraktu byłem w Krośnie tylko raz. Pamiętam, że podczas DMPJ zdobyłem 10 punktów. To specyficzny tor, ale dobrze mi się na nim jeździ. Teraz jedziemy do Częstochowy. W poniedziałek byłem tam na turnieju o Srebrny Kask. Trochę pojeździłem i przygotowałem się do występu w lidze.