Mateusz Wróblewski, INTERIA: Czuje pan głód jazdy po przedłużającej się zimie, czy chciałby pan jeszcze od tego sportu odpocząć? Janusz Kołodziej, Fogo Unia Leszno: - Głód jest wielki. Cieszę się, że udało nam się już odjechać sparingi. To fajne uczucie, móc wyjechać na tor. Czuje pan już luz na motocyklu? Początek sparingowego meczu z Falubazem nie szedł po pana myśli, ale im dalej w las, tym było lepiej. - Na razie dużo pracy przede mną. To się potwierdziło sparingiem w Lesznie z Falubazem. Cieszę się jazdą, ale bardzo dużo przede mną żeby poczuć to, co powinienem. Wyciągnął pan na testy sprzęt ligowy, czy te najlepsze silniki czekają w warsztacie? - Startowałem na treningowym sprzęcie, choć bardzo dobrym. Najszybsze silniki jeszcze czekają. Czy zimowe przygotowania były takie, jakie sobie pan wyobrażał, czy jest coś, czego pan nie zrobił? - Każdy chciałby jeszcze więcej zrobić zimą. Udało mi się tyle, ile mogłem. Jestem nadal w toku przygotowań do sezonu i kontynuuję tę pracę. Uważam, że na ten moment mam jeszcze co robić, by należycie przygotować się do pierwszego meczu. Nietypowa pasja Zima to też czas dla żużlowców na pasje. Pana pasją są rajdy samochodami zdalnie sterowanymi. Ma to jakiekolwiek przełożenie na formę sportową? - Wyścigi samochodami rajdowymi na stery pomagają. Korzystnie wpływają na refleks i dają szansę na "dłubaninę" w sprzęcie. Przy tym się dużo grzebie i ustawia, jak w żużlu. To fajna sprawa. Nawet w czwartek przy stadionie Smoczyka pojeździłem samochodem. Czasami trzeba jednak więcej spokoju, bo ciągle ktoś podchodzi, rozmawia. Na tym, tak jak na sporcie trzeba się skupić. Mogę też trenować na laptopie. Jak to na laptopie? - Jest taka wirtualna jazda. Podpina się sterownik do komputera i można w ten sposób potrenować. To daje dużo spokoju. Włącza się kiedy się chce. Natomiast za tydzień szykują się ostatnie zawody. Mam nadzieję, ze w nich wystąpię. To końcówka zimowego sezonu, gdzie jeździ się elektrykami na dywanach. Teraz przechodzi się na asfalt samochodami spalinowymi. Na to jednak nie znajdę czasu. Po sezonie mam nadzieję, że będę to kontynuować. Na pewno czuję, że mi to pomaga, ale jest tyle rzeczy do zrobienia i mam tyle pasji, że trudno jest w stu procentach się nad czymś skupić. To jest dodatek w moim życiu. W obliczu zapracowania i tylu pasji, znajduje pan jeszcze czas na swoją żużlową szkółkę? - Staram się ile mogę poświęcać czasu mojej akademii żużlowej. Natomiast nie jest to też łatwe. Dzieciaki właśnie ruszają z sezonem. Mam nadzieję, że uda mi się jakkolwiek pomóc. Widzi pan wśród swoich podopiecznych jakiś duży talent? Kogoś na miarę Janusza Kołodzieja lub Bartosza Zmarzlika? - Trudno powiedzieć o talencie wybitnym. Są zdolne dzieciaki, ale trzeba im czasu i spokoju. Nie należ ich pompować zbyt mocno, bo wiem, że to nie działa dobrze. Dziś mamy za dużo mediów, to się rozejdzie od razu i można kogoś szybko zniszczyć. Współpracuje z odwiecznym rywalem Pana akademia podjęła współpracę z Texom Stalą Rzeszów. W jakim zakresie? - Ze Stalą chodzi o to, byśmy mieli gdzie trenować i z kim połączyć siły. Generalnie to dobra współpraca dla obu stron. Tarnowscy kibice nie mają pretensji o współpracę właśnie z rzeszowianami? - Można mieć pretensje od samego początku, bo dzieciaki w ogóle nie powinny trenować gdzie indziej, tylko w Tarnowie... Tak się sprawy wcześniej potoczyły, że nie można było tam trenować. Co prawda później podopieczni mogli tam wyjeżdżać na tor, ale nie ma co rozgrzebywać tego tematu. Nikt nie jest w więzieniu i nikt nie jest przywiązany na siłę do czegoś. Nam chodzi o to, by można było gdziekolwiek jeździć. Jeśli ktokolwiek się zgadza - Rzeszów, Tarnów, Krosno, Częstochowa, to korzystamy z tego. Oprócz wspomnianych miast, szukacie jeszcze innych ośrodków? - Szukamy cały czas innych torów do jazdy. Dzieciaki lubią różnorodność. To podstawa żeby rywalizować i ścigać się na różnych torach. Korzystamy z uprzejmości klubów. Jaki ma pan cel na ten sezon? Mistrzostwo Europy, które w zeszłym roku uciekło sprzed nosa? - Chciałbym cieszyć się jazdą, jeździć jak najdłużej i w zdrowiu.