Bez kamer na odprawach i w autokarze Ci, którzy uwielbiali oglądać filmiki zza kulis na Łączy Nas Piłka będą niepocieszni. - Kadra jednak dobrze na tym wyjdzie - przekonuje Marek Cieślak. - Koniec z kamerami włażącymi niemal wprost do łóżka. Koniec z obrazkami z pokojów i autobusu. I dobrze, bo my nie musimy widzieć, czy zawodnik je bułkę z masłem, czy z margaryną. Poza wszystkim kadra będzie mieć więcej intymności. To jest ważne, bo to, co mówi trener do zawodników, to są poufne sprawy. On zdradza swoje plany, myśli, to są sprawy, które powinny dotyczyć wyłącznie zespołu. Zawodnicy mają błyszczeć w boju, na boisku, a nie przed kamerami, nie na YouTube. Brak telefonów na czas posiłków - Ja już dawno na to wpadłem, ale nie byłem konsekwentny - przyznaje Cieślak. - Pamiętam, jak na obozach z rana każdy miał głowę pod stołem. Nikt z nikim nie rozmawiał, bo każdy miał komórkę na kolanach i był w swoim świecie. Mówiłem: chłopaki przestańcie już z tym, darłem z nich łacha, liczyłem, że przestaną. Telefony zabierają przyjemność rozmowy. Na obozie było tak, że jak nawet jeden drugiego zapytał o pogodę, to ten drugi odpowiadał: poczekaj, sprawdzę na telefonie. Używanie komórek zabija wszystko Piłkarze będą spożywać posiłki przy jednym, okrągłym stole - I to mi się podoba. To jest bardzo ważne, żeby razem robić czynność podstawową dla życia. Przy jedzeniu dobrze się dyskutuje. A jeszcze lepiej, jak to jest dobre jedzenie. Siedzimy, gadamy, pojawia się humor. Z tego robi się atmosfera. Potem posiłek przeradza się we wspólną kawę. To rozluźnia, działa pozytywnie - ocenia były trener żużlowej kadry. Piłkarze poznają skład na 90 minut przez meczem - W żużlu tej reguły nie da się zastosować wprost. Skład podajemy przecież trzy dni przed meczem. Na godzinę przed można co prawda dokonać dwóch zmian, ale w praktyce to są zwykle zmiany dokonywane z konieczności. Przy dwudziestu piłkarzach można sobie żonglować. W żużlu to ja podam skład, a potem trzy dni nerwowo obgryzam paznokcie, bo moi zawodnicy jeżdżą w innych ligach i ja się martwię, żeby żaden z nich nie doznał kontuzji - wyjaśnia Cieślak. Autokar kadry nie może się cofać, jeśli selekcjoner jest w środku - My nie jeździmy autokarami, bo każdy zawodnik to firma, a regulamin mówi, o której mają być na stadionie. Jeśli jednak uznamy, że z tym zawracaniem to jest jakiś przesąd, to ja powiem, że przez kilka lat jeździłem w jednej i tej samej koszulce. Nawet jak już była mocno sprana. Ona była taka fajna, szwedzka. Wszyscy myśleli, że mam ją założoną na drugą stronę, bo tak była uszyta. Jako trener nie miałem swoich przesądów, czy talizmanów. Jako zawodnik miałem też sny. Pamiętam, że jak śnił mi się pogrzeb, to jechałem świetny mecz - kończy Cieślak.