Jason Doyle jakiś czas temu dogadał się z Fogo Unią Leszno na 800 tysięcy złotych za podpis i 8 tysięcy za punkt. Jednak Cellfast Wilki Krosno po awansie złożyły mu ofertę: 1,3 miliona za podpis i 13 tysięcy za punkt. Doyle już rozstał się z Unią i idzie do Krosna. Cegielski mówi, ile mógłby dostać Kołodziej w innym klubie Napisaliśmy, że Unia ma szczęście, że Janusz Kołodziej mimo licznych ofert trzyma się klubu z Leszna. Gdzie indziej mógłby zarobić pół miliona więcej. Krzysztof Cegielski, menadżer Kołodzieja właśnie do tego stwierdzenia się odnosi. - Gdyby Janusz chciał iść drogą Jasona, to dostałby absolutnie każde pieniądze. Nawet dwa, trzy miliony za podpis nie stanowiłyby problemu - mówi nam Cegielski. - Widzę, że w niektórych klubach jest taka sytuacja, że zgodziliby się absolutnie na wszystko. Bez żadnych ograniczeń. Miliony fruwają w powietrzu także w niższych ligach - Desperacja niektórych klubów jest tak duża, że ja zaczynam się martwić o to, co będzie. Ekstraliga pewnie sobie da radę dzięki dużej kasie z telewizji, ale w niższych mogą być kłopoty, a tam też zaczyna się oferować po 700, 800 tysięcy złotych za podpis - zauważa Cegielski. Zdaniem Cegielskiego winny temu wszystkiemu jest system. - Gdyby w żużlu było jak w piłce i zawodnicy mogliby podpisywać kontrakty na kolejny sezon przed wygaśnięciem kończących się umów, to pewnie trochę by pomogło. Za rok wchodzą prekontrakty, ale one niczego nie załatwią, bo są obwarowane dużymi karami. Nikt nie będzie tego podpisywał - uważa Cegielski. W tym roku mamy prawdziwy wysyp sytuacji, w których zawodnicy łamią dane słowo. Teraz zrobił to Doyle, a wcześniej Andreas Lyager i trójka ze Zdunek Wybrzeża Gdańsk: Rasmus Jensen, Timo Lahti i Adrian Gała. A to wcale nie musi być koniec. Czytaj także: Co się dzieje z mistrzem Polski? Obudzą się w niższej lidze?