Dominik Kubera w Polsce nazywany jest "pierwszym po Zmarzliku". W ostatnich latach solidnie zapracował na miano numeru dwa w polskim żużlu. W PGE Ekstralidze jest gwarantem nie tylko regularnych i wysokich zdobyczy punktowych, ale także dobrej atmosfery. Nic więc dziwnego, że wiele klubów chętnie widziałoby go w swoich drużynach. Motor musi się napracować, aby zatrzymać Kuberę Już wkrótce Dominik Kubera może spodziewać się wielu ofert i zapytań, bo przecież jego kontrakt z Motorem Lublin wygasa w tym roku. Oczywiście mistrzowie Polski już pracują nad tym, aby zatrzymać swoją gwiazdę w drużynie. Prezes Jakub Kępa słynie z tego, że takie tematy załatwia po cichu nie chwaląc się tym w mediach. Pierwsze rozmowy już miały ruszyć. Działacz chce, aby w zespole pozostał wystrzałowy duet Zmarzlik - Kubera. W gruncie rzeczy jest bardzo duża szansa, że tak właśnie się stanie. Kubera mocno rozwinął się w Motorze i traktowany jest tam jak "swój". Zasadniczo to żużlowiec nie ma żadnych powodów do tego, aby myśleć o zmianie klubu. W Lublinie ma też swoich sponsorów i tor, na którym naprawdę dobrze się czuje. Jednak polski żużel widział już nie takie historie, dlatego nigdy nie można być niczego pewnym. Tym bardziej, że Kubera może dostać przynajmniej dwie intratne propozycje. W środowisku mówi się o możliwym zainteresowaniu przez Betard Spartę Wrocław. Wicemistrzowie Polski mają tego zawodnika na radarze, bo przecież niepewna jest przyszłość Macieja Janowskiego. Kolejnym klubem, który chciałby sięgnąć po Kuberę jest Fogo Unia Leszno. Zresztą już w zeszłym sezonie pojawił się pomysł jego powrotu. Nic jednak z tego nie wyszło, bo miejscowa drużyna ostatecznie spadła z PGE Ekstraligi. Kubera może rozbić bank Obecny kontrakt zawodnika w Motorze Lublin wyceniany jest na 10 tysięcy złotych za punkt oraz milion za podpis. W ciemno można założyć, że nowa nowa Kubery będzie wyższa. Niezależnie, czy zdecyduje się na pozostanie w Lublinie, czy wybierze ofertę innego klubu. A cena za kontrakt Kubery może w najbliższych miesiącach tylko rosnąć. Po pierwsze wcale nie musi spieszyć się z wyborem pracodawcy na kolejny rok. Decyzję może odłożyć w czasie i spokojnie poczekać na rozwój wypadków. Poza tym jest spora szansa, że do skutecznej jazdy w PGE Ekstralidze Dominik dorzuci jeszcze równie dobrą jazdę w Grand Prix. Jeśli zrobi kolejny krok w swojej karierze i będzie bił się o medale, to jego wartość rynkowa jeszcze bardziej poszybuje w górę.