Motor Lublin ma wielki problem. Nie tylko Zmarzlik wpadł w kryzys
Jeszcze jakiś czas temu jednym z najbardziej rozchwytywanych zawodników na giełdzie transferowej był Jack Holder. Australijczyk nie mógł opędzić się od ofert i dużych pieniędzy, jakie oferował mu choćby KS Apator Toruń. Od pewnego czasu jest jednak cieniem samego siebie. Na ten moment to on i Bartosz Zmarzlik są największą bolączką Orlen Oil Motoru Lublin. Obaj także startują na silnikach Ryszarda Kowalskiego, które ostatnio nie mają dobrej opinii. Dla mistrzów Polski jest to problem, bo za rogiem czai się rozpędzona Betard Sparta Wrocław, żądna rewanżu za poprzedni sezon.
Jack Holder w ubiegłym roku jechał jak z nut. Był kluczową postacią w Lublinie i o mały włos nie zdobył pierwszego medalu indywidualnych mistrzostw świata w karierze. Wejście w tegoroczny sezon miał podobne, lecz od jakichś dwóch miesięcy zdecydowanie spuścił z tonu. To w tej chwili największy problem Orlen Oil Motoru.
Kryzys gwiazdy Motoru, a chcieli go obsypać złotem
Świetna dyspozycja Holdera poskutkowała znakomitymi ofertami od innych klubów. Już wcześniej informowaliśmy o propozycji z Torunia, ale sam zawodnik nie był zainteresowany zmianą otoczenia. Skończyło się na przedłużeniu kontraktu w Lublinie i małej podwyżce.
Od tamtej pory jednak wyniki są dalekie od pozytywnych. W ostatnich siedmiu meczach tylko dwukrotnie wystąpił w wyścigach nominowanych. W tym samym czasie zaledwie raz zainkasował dwucyfrową zdobycz punktową i to przeciwko spadkowiczowi z Leszna. Zjazd formy zauważalny jest również w Grand Prix, gdzie aktualnie wypadł ze strefy medalowej.
Polski inżynier traci klientów, cierpliwość może dobiec końca
Wystarczy po prostu spojrzeć na liczby w PGE Ekstralidze. Holder rok temu zdobywał niecałe 9 punktów na mecz, nie wliczając w to punktów bonusowych. W tym sezonie średnia wartość spadła o dokładnie 1,19 pkt. Nawet w ostatnim dwumeczu ćwierćfinałowym przeciwko NovyHotel Falubazowi dwukrotnie nie otrzymał od sztabu szkoleniowego piątej szansy.
Kryzys jest widoczny gołym okiem, a powodem najpewniej są silniki Ryszarda Kowalskiego. Sam Bartosz Zmarzlik dał sygnał innym żużlowcom, kiedy postanowił w Cardiff użyć jednostek Petera Johnsa. Ostatnio silniki Kowalskiego na bok odłożył Martin Vaculik. Słowak od tego momentu jest jednym z najszybszych zawodników na świecie, co potwierdził na przykład we Wrocławiu.
Motor może mieć olbrzymi kłopot, konkurencja nie śpi
28-latek musi coś zrobić, bo w innym wypadku obrona mistrzowskiego tytułu przez lubelski Motor może być nie lada wyzwaniem. Trzeba wziąć pod uwagę żądną rewanżu Betard Spartę Wrocław. 5-krotni mistrzowie Polski wydają się być w coraz lepszej dyspozycji. A przecież kilka tygodni temu pokonali ich bez problemu na własnym obiekcie.
Jeśli w Lublinie chcą spać spokojnie, muszą postawić Jacka na nogi. Zmiana tunera z pewnością nie jest jedynym rozwiązaniem, ale za chwilę zawodnik może mieć kłopoty. Jeśli tak dalej pójdzie, równie dobrze może wypaść nawet z czołowej szóstki cyklu Grand Prix.