Niektórzy eksperci stronią od określania Orlen Oil Motoru jako dream team. Jednak jak nazwać zespół, który nie ma praktycznie żadnych wad? Klub z Lublina nie dość, że ma Bartosza Zmarzlika, to reszta zawodników próbuje za nim nadążać, a ich liczby są piorunujące. Obecnie nikt nie jest im w stanie w żaden sposób zagrozić. To dlatego Motor deklasuje rywali Jedną z ciekawych statystyk przytoczył Tomasz Dryła w Magazynie PGE Ekstraligi w Canal+ Sport. W każdym z czterech tegorocznych spotkań Motoru prawie wszyscy seniorzy pokonywali co najmniej obu rywali. - Siła wszystkich formacji jest potężna, ale ona się nie wzięła znikąd - podkreśla Dryła. Wyjątkiem jest Mateusz Cierniak, który w niedzielę pokonał tylko jednego przeciwnika, czym przerwał swoją passę, bo dotychczas dotrzymywał kroku starszym kolegom. To tylko pokazuje, jak dużą siłą dysponują lublinianie. W ich składzie nie ma praktycznie żadnej luki, bo każdy z nich dokłada cenne zdobycze i jak wspomnieliśmy wyżej, pokonuje kilku rywali przeciwnej drużyny. Do tej pory zespół czterokrotnie przekraczał barierę 50 punktów, a rozkład jazdy nie należał wcale do najłatwiejszych. Boją się powtórki sprzed roku. To byłby dramat Dość powiedzieć, że o medale mistrzostw świata znów powalczy trzech lubelskich zawodników. Fredrik Lindgren już w pierwszej rundzie w Gorican dał sygnał, że dalej zalicza się do czołówki na świecie i pragnie odebrać złoto Bartoszowi Zmarzlikowi. Obecnie większe szanse ma na to Jack Holder, który podtrzymuje wysoką formą z ubiegłego sezonu i aktualnie przewodzi w klasyfikacji generalnej cyklu. W Grand Prix startuje jeszcze Dominik Kubera, który także znany jest z tego, że nie odpuszcza. Ryzyko kontuzji któregoś z tych zawodników jest bardzo duże. Jakub Kępa z pewnością ma z tyłu głowy scenariusz, który spotkał w ubiegłym roku Andrzeja Rusko z Betard Sparty Wrocław. Rok temu to o Sparcie mówiono w podobnym tonie, która zmierzała pewnie po złoto, lecz wszystko pokrzyżowała plaga kontuzji w fazie play-off. To byłby istny dramat, gdyby drugi rok z rzędu taki pech dotknął kolejną drużynę. Jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidywalnego, to Motor bez problemów wygra mistrzostwo Polski po raz trzeci z rzędu. Tym razem działacze mogą być spokojni, bo nie muszą na siłę zmieniać składu z powodu regulaminu. To najsilniejsza drużyna w lidze, w której praktycznie nie ma kogo zmienić. Mówi się ewentualnie o Lindgrenie, u którego problemem może być tylko i wyłącznie wiek i obawa przed zapaścią formy. W tym momencie się na to nie zanosi.