Jeszcze mniej więcej w połowie sezonu Witold Skrzydlewski był tak zdenerwowany wynikami swojego zespołu, że zdecydował się zamrozić wypłaty zawodnikom. Pomysł był taki, by ci pieniądze za przegrane mecze dostali dopiero na koniec sezonu. Od tego momentu jednak Orzeł zaczął jechać znacznie lepiej, rywalizując jak równy z równym nawet z Abramczyk Polonią Bydgoszcz na wyjeździe. Wszedł do play off, został lucky loserem i w pierwszym półfinale pokonał Wilki Krosno. Nie każdy zespół biorący udział w walce o awans, jest na ten awans gotowy. Głośno mówi się o tym, że Falubaz w przypadku niewykonania określonych prac na stadionie, nie ma szans na licencję. Wilki mają za mały park maszyn. Najlepiej przygotowana jest Polonia, ale wobec porażki 20 punktami w Zielonej Górze, może raczej tylko pomarzyć o awansie. Orzeł jest gotowy. Oświetlenie działa - Na razie nie mówmy o awansie, bo najpierw trzeba tego dokonać. Rozpatrywałbym to w kategoriach cudu. Gotowi na PGE Ekstraligę kstraligę jesteśmy, mamy nowy stadion i wszystkie lampy działają. Ja jestem chrześcijaninem i wierzę w awans mojej drużyny. Łódź na pewno na PGE Ekstraligę jest przygotowana - mówi nam Witold Skrzydlewski, gdy pytamy go o to, czy podjąłby się wyzwania w najlepszej lidze świata. Przed Orłem rewanż z Wilkami i osiem punktów zaliczki. To dużo i mało. Gdyby łodzianom udało się to utrzymać, w finale najpewniej zmierzą się z Falubazem, który ma wielki handicap z własnego toru. A od tegoż Falubazu Orzeł w tym sezonie podczas rundy zasadniczej okazał się lepszy. Kto wie, czy w sezonie w którym nikt już w Orła nie wierzył, nie dokona on tego, na co w Łodzi czekają od lat. Czytaj też: Znów tego dokonał. To będzie przyszły mistrz świata?