Dominik Kubera wrócił na tor podczas piątkowego meczu Platinium Motoru Lublin z ebut.pl Stalą Gorzów. Jego powrót trzymany był w tajemnicy. Wydawało się, że żużlowiec po fatalnym upadku w Warszawie będzie musiał pauzować nawet kilka miesięcy. Tymczasem błyskawicznie wrócił do zdrowia. Wszyscy przecierali oczy ze zdumienia, kiedy zobaczyli go w programie meczowym. Kubera przeżył dramat. Mogło skończyć się tragedią Dominik Kubera przez wielu określany jest numerem dwa w polskim żużlu - zaraz po Bartoszu Zmarzliku. Talent ma nieprzeciętny. W tym sezonie miał walczyć o awans do cyklu Grand Prix. Najpierw jednak otrzymał od organizatorów dziką kartę na Grand Prix Polski w Warszawie. Start w stolicy miał być jego spełnieniem marzeń. Dramat zawodnika zaczął się jednak na dzień przed zawodami. Wtedy podczas kwalifikacji zaliczył upadek. Złapał przyczepność, nie opanował motocykla i z całym impetem uderzył kręgosłupem o tor. Trafił do szpitala, gdzie diagnoza brzmiała jak wyrok - złamanie kręgosłupa. Na szczęście uszkodzeniu nie uległ rdzeń kręgowy. Mimo wszystko stało się jasne, że czeka go długa przerwa od startów. A wcześniej zabieg, który zawsze niesie za sobą spore ryzyko. Dwa dni po upadku żużlowiec leżał już na stole operacyjnym. Dzień po nim zameldował się na trybunach w Lublinie podczas meczu swojego Motoru. Wówczas wszyscy przecierali oczy ze zdumienia. Jego obecność była możliwa, dzięki nowatorskiemu zabiegowi, który przebiegł po myśli lekarzy. To on dał mu nadzieję na szybki powrót do sportu. Okazuje się jednak, że przed operacją było duże ryzyko uszkodzenia rdzenia kręgowego. Kuberze groziło poruszanie się na wózku inwalidzkim. - Dwie wiertarki... wywiercone dziury. Wprowadzę dwa implanty. One wyglądają jak podnośnik samochodowy. Wjeżdża tutaj śruba w środek i rozkręcam jeden, drugi. Robię to do momentu, aż się zrobi naturalnej wielkości i później wstrzyknę ci beton - relacjonował dla Canal Plus Kubera mówiąc dosłownie jak wtedy przebiegała jego rozmowa z lekarzem. - Ja mówię: jak beton? On mówi: taka ciecz, która za sekundę zrobi się jak beton. Pytam, gdzie tu jest ryzyko? Lekarz powiedział, że może wdać się bakteria, ale to bardzo mało prawdopodobne. Drugie zagrożenie było takie, że mogą wlać za dużo płynu. Wtedy przerwą mi rdzeń. Ja na to: ja pier***, to zaje*** ryzyko - powiedział wyraźnie przejęty zawodnik. Kabaret w parkingu. Kibice mają ubaw po pachy [FELIETON] Złamał kręgosłup, a za chwile może zdobyć medal z reprezentacją Kubera miał więc sporo szczęścia, bo w żużlu złamane kręgosłupy często kończą się tragicznie. Przekonali się o tym m.in. Darcy Ward, Krzysztof Cegielski, czy Tomasz Gollob. W tym przypadku udało się uniknąć najgorszego. Poza wszystkim Dominik stracił tylko 6 tygodni, a za chwilę ma szansę na pierwszy wielki sukces w tym sezonie. Jeśli uda mu się wrócić do formy sprzed kontuzji, to najpewniej otrzyma powołanie do reprezentacji Polski na Drużynowy Puchar Świata. Zawody mają odbyć się we Wrocławiu, a biało - czerwoni celują w złoty medal. Żużlowiec otrzymał już nominację do startu w meczu Polska - Reszta Świata, który odbędzie się w sobotę. Jeśli zaprezentuje się dobrze, to najpewniej pod koniec lipca powalczy o mistrzostwo z Bartoszem Zmarzlikiem i spółką. Fatalny upadek w Toruniu. Jego krzyk słyszeli wszyscy