W Gorzowie torunianie nie wyglądali jak ktoś, kto mógłby realnie powalczyć o tytuł. A teoretycznie to właśnie takie zespoły powinny znaleźć się w czołowej czwórce, będącej już strefą medalową. Katastrofalnie jechali Dudek z Przedpełskim. Ten pierwszy nawet sam powiedział, żeby nie wystawiać go do biegów nominowanych. Po prostu nie czuł się na siłach. Niech to najlepiej świadczy o tym, jak kiepsko się tego dnia prezentował. Dudek akurat tak czy inaczej robi swoje, ale Przedpełski za to zawodzi regularnie. Tym razem dobry mecz pojechał Jack Holder, ale nikogo w Toruniu specjalnie to nie ekscytuje. Ten żużlowiec przechlapał sobie wcześniejszymi występami, bo położył Apatorowi kilka meczów. Jego dni w klubie są policzone i na pewno odejdzie już po tym sezonie. Absurdem jest to, że być może Apator lepiej by na tym wyszedł, gdyby jednak rok temu zostawił w składzie... jego brata, Chrisa. Choć ten też notorycznie zawodził. Sezon 2022 miał jednak bardzo dobry. Kibice: możemy dziękować władzom ligi Fani Apatora są przekonani, że gdyby nie nowy system rozgrywek, nie byłoby szans na TOP 4. - Weszliśmy, bo inni przegrali jeszcze wyżej. Pytanie, co my będziemy w stanie zrobić dalej. Jeśli dwóch uczestników cyklu GP robi po pięć punktów, to o czym tu mówić? Wątpię, by w ciągu kilku dni doszło do jakiejś gwałtownej przemiany. Tu ciągle ktoś zawodzi - pisze pan Jakub. Inni w większości mu wtórują. A tymczasem już w piątek Apator w pierwszym meczu półfinałowym zmierzy się z Motorem Lublin. I patrząc na wyniki obu drużyn, nie ma zbyt dużych szans. To oczywiście tylko sport, ale logika nakazuje myśleć, że trudno będzie w jakikolwiek sposób zagrozić hegemonowi tegorocznych rozgrywek. Motor od początku jedzie po złoto i choć coraz bardziej rozkręca się Włókniarz, to wciąż lublinianie są faworytami. I wątpliwe, by to właśnie Apator zniszczył im te plany. Czytaj też: Znów tego dokonał. To będzie przyszły mistrz świata?