Dariusz Ostafiński, Interia: Jak w skokach wykluczają za nieprzepisowy strój, to nie ma zdziwienia. W żużlu to nowość. Stanisław Chomski, wieloletni trener Bartosza Zmarzlika: To prawda. W żużlu to nowość, bo w tym sporcie nic nie można na tym zyskać. Tu jednak nie chodzi o sportową korzyść, ale o wielkie logo sponsora na piersi. Powinna być flaga i logo sponsora cyklu, a nie Orlenu. Były trener Zmarzlika mówi o antypromocji. "Ukarano kibiców" Regulamin pozwala za to nałożyć grzywnę w wysokości 600 euro, dopuszcza też dyskwalifikację. - To jeden z tych kuriozalnych przepisów, których w żużlu jest bardzo dużo. Czyli? - Zrobiono antypromocję żużla. Bo choć wina leży po stronie Zmarzlika i jego teamu, regulamin trzeba znać, to jednak ukarano kibiców. Oni przyszli na koronację. Wielu z nich przejechało setki kilometrów, żeby to zobaczyć. Nie dostali jednak tego, po co przyjechali. Tylko to pana boli? - Nie tylko. W polskiej lidze zdarzały się różne nieprawidłowości związane z kevlarem. Były kary za to, że logotypy sponsorów nie zostały należycie wyeksponowane. To jednak były finansowe grzywny. Nikt nikogo za to nie wyrzucał. Chomski: Jakbym przyjechał do Vojens, domagałbym się rekompensaty To co nam chciał powiedzieć organizator wyrzucając Zmarzlika? - Promotor i federacja pokazały swoją siłę. Pokazano, że zobowiązania wobec sponsorów to świętość i nikt, nawet mistrz, nie może liczyć na taryfę ulgową. Wciąż jednak mówimy o karze, która nie jest adekwatna do przewinienia. Co mają powiedzieć kibice? - Jakbym był kibicem, który przyjechał do Vojens, to bym się domagał rekompensaty. Niektórzy, jak mówiłem, przyjechali na walkę o tytuł. Inni po to, żeby zobaczyć mistrza. Ludzie podejmujący decyzję strzelili sobie w stopę. Regulaminy powinny być wzięte pod lupę i zweryfikowane. Zresztą w lidze mamy to samo. Wyniki najważniejszy meczów są wypaczane przez kontuzje. Finał, z powodu kontuzji i braku sensownych rozwiązań, nie będzie w tym roku atrakcyjny. Chomski nie gryzie się w język. "Za to należy się dętka roku" To prawda, ale wróćmy do Grand Prix, bo takiego skandalu dawno nie było. - No za to należy się dętka roku. Sport jest dla ludzi, a tym ludziom zabrano radość. Myśli pan, że Zmarzlik może przez to wykluczenie stracić złoty medal? - To może zaważyć na tytule. Proszę sobie przypomnieć, co działo się przed dwoma laty. Łaguta w ostatni turniej zaczął źle. Tracił przewagę, trzęsły mu się ręce i gdyby nie trafiona zmiana motocykla, to kto wie, jakby się to skończyło. W Toruniu, gdzie będzie finał, może się zdarzyć wszystko. Jak Zmarzlik nie wejdzie do półfinału, a główni rywale to zrobią, to zrobi się nerwowo. Kto będzie odpowiedzialny? - Duża część odpowiedzialności spadnie na team Bartka, bo choć kara nie jest adekwatna, to ekipa Zmarzlika dopuściła się dużego zaniedbania. My jednak będziemy mogli mieć słuszny żal do światowej federacji i promotora. Uratowaliśmy Grand Prix w czasach pandemii, to za nasze pieniądze cykl przejechał ten trudny czas. A to nie są nasze jedyne zasługi. W zasadzie od lat utrzymujemy światowy cykl. Tak nam za to opłacili.