Mateusz Wróblewski, Interia: Wygraliście mecz we Wrocławiu różnicą czterech punktów, choć posiadaliście już większą przewagę. Jest w was niedosyt czy radość z wykonania pierwszego kroku do złotego medalu? Dominik Kubera, Orlen Oil Motor Lublin: - Jestem sfrustrowany, bardzo zły. Powinienem dołożyć minimum 3 punkty więcej i tyle. Z tego spotkania powinniśmy wyciągnąć dużo więcej, wszystko nam pouciekało. Wiadomo, że to finał i nie ma miękkiej gry. Każdy chce z niego wyciągnąć maksa, a ja sądzę, że nam się to nie udało. Jest we mnie trochę złości, frustracji, choć to pozytywna złość sportowa, którą przełożymy na jeszcze lepszy wynik w rewanżu. Wygraliście mecz jako kolektyw, bo żaden z zawodników Motoru nie zrobił dwucyfrowej zdobyczy punktowej. To rzadko spotykane zjawisko. - Tak, oczywiście dobrze, że pojechaliśmy równo, bo to złożyło się na dobry całokształt. Za siebie mogę powiedzieć, że jestem zły. Byłeś jedynym zawodnikiem, który pokonał Artioma Łagutę. Początek spotkania w twoim wykonaniu był wyborny. Co stało się później, że jechałeś w przysłowiową kratkę? - Miałem problemy. Albo było bardzo dobrze i szybko albo bardzo wolno i przez to jestem właśnie zły. Żużel. Dominik Kubera ma 25 lat. Już jest legendą DMP W drużynowych mistrzostwach Polski nie piszesz legendy, już jesteś legendą, bo w wieku 25 lat masz 7 złotych medali i ósmy w drodze. Jakie to uczucie? Zwracasz na to w ogóle uwagę? - Nie. Jedźmy, cieszmy się żużlem i zdobywajmy jak najwięcej. Jaki plan na przygotowania do rewanżu? - Nie mam czasu na przygotowania. Jadę finał ligi szwedzkiej i GP Challenge w Pardubicach. Żużel. Dominik Kubera po pierwszym sezonie w Grand Prix Zanotowałeś kilka dobrych występów w Grand Prix, co ostatecznie przełożyło się na ósme miejsce w klasyfikacji generalnej cyklu. W razie niepowodzenia w Pardubicach, liczysz na stałą dziką kartę od organizatorów? - Nie, absolutnie nie. Jest całe grono zawodników, którzy zasługują na swoją szansę bardziej, niż ja. Chcę dostać się do cyklu ciężką pracą i walką. Myślę, że miałem dobry sezon i zebrałem mnóstwo doświadczenia. Z tego jestem zadowolony. Co pokaże przyszłość, to zobaczymy. Co wyciągnąłeś z cyklu Grand Prix oprócz doświadczenia, jakie pozytywy za tym szły? - Poznałem nowe tory, które przewijają się w cyklu praktycznie co roku. To bardzo ważne. W Vojens miałem zawody, że odpaliłem w drugiej części zawodów, jak wywróciliśmy wszystko do góry nogami. Wjechałem do półfinału, więc to był pozytywny bodziec i kierunek, który trzeba obrać na dany tor. Teraz jadąc w to miejsce będę o kilka wyścigów mądrzejszy. Wiadomo, że nie jest to recepta na sukces, ale poznawanie nowości i nauka to ważne aspekty pracy żużlowej. Odnośnie nowości torowych, dużo mówiło się o tym, by cyklu Grand Prix wyszedł poza "sztampę" i wrócił na przykład do Włoch, czy obrał inne kierunki. Tymczasem za rok w kalendarzu będą te same imprezy, dojdzie tylko Manchester. - Nie wiem, na razie mnie w cyklu nie ma. Oczywiście, że byłoby fajnie, gdyby były takie wyjazdy jak kiedyś, do Nowej Zelandii czy Australii. Niektórych rzeczy nie da się przeskoczyć. Czy któryś turniej utkwił ci szczególnie w pamięci, któryś zapamiętasz do końca życia z tegorocznego cyklu? - Myślę, że te, które były słabe. Mam nadzieję, że nie popełnię w przyszłości tych błędów.