- Chciałem i marzyłem o tym, żeby to było zakończenie z happy endem. Brakło jednak minimalnie. Sędziowanie jest jednak poniżej krytyki, jeśli chodzi o to, co dzisiaj działo się na wieżyczce sędziowskiej. To, co odstawiał sędzia, jest żenujące. Jak można trzy razy przerywać i szukać na siłę winnego, kiedy winnego nie ma i dawać "warningi" nawet nie za mikroruchy - powiedział. To jednak nie był koniec. - Apeluję, żebyśmy zrobili z tym porządek. Sędzia przerywa i godzinę patrzy się w monitor, i musi dać ostrzeżenie, żeby był czysty. Wypaczany jest wynik sportowy i to mi się nie podoba. Jeśli po pierwszej sekundzie od zapalenia zielonego światła zawodnik ruszy trzy milimetry i później dwie sekundy stoi, to za co ten "warning"? Panowie, obudźcie się, bo to jest żenujące. Wynik jest wypaczony przez sędziowanie. Jedziemy na 5:1, a potem bieg jest przerwany i inaczej to się układa - dodał. Czy powiedział to, bo kończy? Wiemy, że ostre wypowiedzi pod adresem sędziów przeważnie kończą się karami. Niejeden zawodnik się już o tym przekonał. Protasiewicz akurat nigdy nie bał się odważnych słów, ale zarazem bardzo ważył to co mówił. Być może jednak fakt zakończenia kariery spowodował, że trochę się "odpalił". W końcu w momencie wypowiadania tych słów, był już byłym żużlowcem. Protasiewicz ostatni mecz w karierze pojechał świetnie i wielu kibiców wprost mówi, że mógłby jeździć dalej. On już jednak podjął decyzję. W przyszłym roku będzie w Falubazie w zupełnie innej roli. Protasiewicz to nowy dyrektor sportowy klubu. Zapewne będzie miał dużo do powiedzenia choćby w kwestii składu na mecze ligowe. Czytaj także:Mistrz pożegnał się w wielkim stylu. To koniec pewnej epoki