For Nature Solutions Apator wciąż za żadne skarby świata nie może dostać się do finału PGE Ekstraligi. Ostatni raz ekipa z Torunia o złoty medal rywalizowała w sezonie 2016 i od tego momentu szczytem jej możliwości pozostaje walka o brązowy krążek. Dwumecz o drużynowe mistrzostwo Polski zespół rywalizujący na nowoczesnej Motoarenie także i w tegorocznych rozgrywkach obejrzy jedynie w telewizji, ponieważ w półfinale lepsza okazała się bardzo mocno osłabiona Betard Sparta. W szeregach wrocławian zabrakło dziś nie tylko kontuzjowanego Taia Woffindena. Od połowy pojedynku trener Dariusz Śledz nie miał też do dyspozycji Charlesa Wrighta oraz przede wszystkim Macieja Janowskiego. Triumfatorzy rundy zasadniczej w związku z urazami najważniejszych zawodników, musieli ratować się młodzieżowcami. Juniorzy nie pękali jednak na robocie, a furorę robił zwłaszcza zaledwie szesnastoletni Kevin Małkiewicz. Tegoroczny debiutant w PGE Ekstralidze rozstawiał po kątach między innymi Pawła Przedpełskiego czy Roberta Lamberta, czyli stałego uczestnika cyklu Grand Prix. Adamowi Krużyńskiemu, widząc poczynania żużlowców For Nature Solutions Apatora, w pewnym momencie zrobiło się po prostu wstyd. - Tu nie powinienem stać ja, tylko drużyna. Trzeba powiedzieć, że zawiedliśmy. My w porównaniu do zmotywowanej Sparty wyglądaliśmy jak byśmy nie byli w ogóle przygotowani do meczu. Trudno mi się z tego tłumaczyć. Nie zamierzam nawet nas usprawiedliwiać. Dobrze się obserwowało Emila Sajfutdinowa i Patryka Dudka, którzy dojechali, ale pozostali zostali pewnie w busach - powiedział przewodniczący rady nadzorczej klubu w rozmowie z Łukaszem Benzem. On zawiódł ich najbardziej. „Było widać, że jest zdruzgotany” Działacz więcej spodziewał się zwłaszcza po Robercie Lambercie. Brytyjczyk miał być jednym z liderów zespołu, a tymczasem błądził jak dziecko we mgle i wraz z teamem zupełnie nie mógł odczytać wrocławskiego owalu. - Próbowaliśmy mu pomóc cokolwiek próbnym startem przed czternastym biegiem. Okazało się jednak, że wyjechał na drugim motocyklu, który był kompletnie niedopasowany. To wyglądało tak, jakby czterech pierwszych wyścigów nikt nie obserwował. Robert przeprosił. Na pewno było widać, że jest zdruzgotany. Na tym poziomie zawodnika to jednak nie wystarczy. Taka historia nie ma prawa się wydarzyć - dodał. Obecnie celem drużyny z Torunia jest uplasowanie się na najniższym stopniu podium PGE Ekstraligi. Niezależnie od końcowego wyniku, Adam Krużyński zdradził też strategię klubu na najbliższe lata. - Jeżeli chodzi o zawodników dostępnych na rynku nie można za wiele poprawić. Musimy pracować szczególnie z tymi najmłodszymi oraz zbudować tych żużlowców, których obecnie mamy. Z juniorami na pewno jeszcze będziemy pracować w tym roku i wierzę, że sztab szkoleniowy dokona ich przemiany. Oczywiście nie należy się spodziewać, że od razu będziemy mieli w zespole kogoś na miarę Bartłomieja Kowalskiego - zakończył. Pierwszy mecz o brązowy medal z Tauron Włókniarzem Częstochowa odbędzie się za tydzień na Motoarenie. Pojedynek rozpocznie się o godzinie 16:30 i pokaże go stacja Eleven Sports 1.