- To będzie wał wszech czasów w Stali Gorzów - pisze były prezes klubu Marek Grzyb w mediach społecznościowych o sprawie rzekomego rozkazu swojego następcy Waldemara Sadowskiego. Według Grzyba miał on w trakcie rozmów z Andersem Thomsenem zażądać zmiany menadżera i zapłacił mu za to ekstra pieniądze. Thomsen dostał dużą podwyżkę Prezes Sadowski nie chce komentować sprawy. W klubie słyszymy jedynie, że nie było takiej sytuacji. Ani Thomsen, ani żaden inny zawodnik nie dostali polecenia wymiany menadżera. Nikt też nie obiecywał im za to większej kasy. Thomsen 27 lipca 2022 zawarł ze Stalą porozumienie odnośnie kontraktu na ten rok. Z naszych informacji wynika, że dostał blisko 900 tysięcy złotych za podpis i 6 tysięcy za punkt. Wcześniej miał 300 tysięcy za podpis, stawka za punkt też była mniejsza. Przy 200 punktach faktycznie ma szansę zgarnąć nieco ponad 2 miliony. Ta umowa była dogrywana z Krzysztofem Sudakiem, który menadżerem Thomsena został 7 lipca 2022. Wcześniej opiekę nad zawodnikiem sprawowała pani Sandra Salman. Próbowaliśmy się z nią skontaktować, ale bezskutecznie. Duński gwiazdor miał oferty z innych klubów PGE Ekstraligi Dotąd nikt nie mówił, że zmiana menadżera była wymuszona przez klub. Podwyżka stawek była tłumaczona wyłącznie tym, że Thomsen miał znakomite oferty z innych drużyn. Opuszczona przez Zmarzlika Stal mała jednak dużą kasę w budżecie, więc mogła dać Duńczykowi znaczącą podwyżkę. Na marginesie dodajmy, że teza o próbie wpłynięcia na zawodnika w kwestii zmiany menadżera miałaby duży sens, gdyby chodziło o to, żeby Thomsen pozbył się pana Sudaka. Ten był kiedyś w Stali i miał duże sukcesy, jak idzie o pozyskiwanie sponsorów. Dla gorzowskiego klubu jego powrót mógłby się wiązać ze sporym zyskiem. Zobacz również: Co za wpadka mistrza Polski. Wielka faktura za juniora