Spieszymy wyjaśnić, że żarty kibiców były z gatunku tych sympatycznych. Stwierdzenia w stylu: "znowu on", można traktować jako taką delikatną ironię, czy też przekomarzanie się z mistrzem Bartoszem Zmarzlikiem. Bo jednak większość wpisów pod zdjęciem na czerwonym dywanie, to zwykłe docenienie klasy mistrza. Bartosz Zmarzlik jeszcze nie raz pojedzie na Galę FIM Patrząc na podejście Zmarzlika można założyć, że za rok, czy dwa stwierdzenie "znowu on" padnie ponownie. Bo też Polak jest nienasycony. Ma już trzy złote medale mistrzostwa świata, ale marzy o kolejnych. Głośno o swoich planach nie odpowiada, ale w ciemno można założyć, że chodzi mu po głowie to, by przebić tych najlepszych, czyli zdobyć więcej niż sześć złotych medali IMŚ. A swoją drogą, to choć sezon się skończył, to Zmarzlik w ostatnich dwóch miesiącach żyje w biegu i na walizkach. Najpierw był rodzinny wyjazd połączony z ładowaniem akumulatorów, potem wesele, zaraz po nim podróż poślubna, a w sobotę nasz mistrz wylądował na włoskiej ziemi, by odebrać nagrodę za trzeci tytuł. Mateusz Cierniak debiutantem na Gali FIM Gala w Rimini jest czwartą w karierze Polaka, bo prócz trzech tytułów seniorskich ma też jeden zdobyty w wieku juniorskim. A skoro już o tym mowa, to we Włoszech mieliśmy naszego debiutanta na gali Mateusza Cierniaka, który w tym roku wygrał SGP2. Niektórzy dowcipkowali, że Mateusz pojawił się na czerwonym dywanie z tatą Mirosławem, ale naszym zdaniem nie ma się co czepiać. Mateusz wiele ojcu zawdzięcza. Prowadził go od początku kariery i wciąż jest przy nim. Jest nie tylko na zawodach w parku maszyn, ale i też doradza w każdym szczególe z negocjowaniem kontraktów włącznie. Czytaj także: Za te słowa trener wicemistrza trafi na dywanik?