Mateusz Wróblewski, INTERIA: Grand Prix w Cardiff nie poszło po twojej myśli, ale jeden z wyścigów wygrałeś. Czy to dobry prognostyk na przyszłość? Jan Kvech: - Na pewno trójka to coś pozytywnego w takiej stawce. To prawda, zawody mi nie wyszły i muszę wyciągnąć z nich wnioski. Pomyliłem się z ustawieniami, sugerując się czasami uzyskiwanymi podczas treningu. W trakcie zawodów miałem duży problem, by wyjechać dobrze ze startu. Żużel. Jan Kvech wierzy w niespodziankę. Falubaz postraszy Motor Lublin Zapomnijmy w takim razie o Grand Prix. Czas na najważniejsze rozstrzygnięcia w PGE Ekstralidze. Jako Falubaz zrobiliście niespodziankę, awansując do fazy play-off. Jak daleko jesteście w stanie zajść? - Runda zasadnicza się zakończyła, a my awansowaliśmy do fazy play-off, z czego ogromnie się cieszymy. Teraz wszystko rozpoczyna się od nowa. Naszym celem było spokojne utrzymanie i to już osiągnęliśmy. Będziemy po prostu walczyć i dawać z siebie wszystko w nadchodzących meczach. Wierzycie w ogóle w to, że możecie pokonać taki zespół, jak Motor Lublin? - Wszystko jest w sporcie możliwe. W drużynie panuje pozytywne nastawienie. Chcemy powalczyć, a co z tego wyjdzie, to zobaczymy. Jeśli dopisze nam szczęście, to pokonanie Motoru nie będzie niemożliwe. Upatrujecie szansy w kryzysie Motoru Lublin? Nie da się ukryć, że mistrzowie Polski złapali lekką zadyszkę. - Może i Motor Lublin się bardziej męczy, ale ja też się męczyłem w Cardiff. To będzie nowa faza, mecz i rozdanie. Już wspomniałem, że wszystko jest możliwe. Wszyscy są do pokonania, Motor Lublin także. Zadecyduje dyspozycja dnia. Żużel. Jan Kvech zmieni klub? Jest na celowniku Apatora Toruń Pojawiły się informacje sugerujące zmianę twojej przynależności klubowej. Czy to prawda, że zmienisz po sezonie otoczenie klubowe? W social mediach z kolei pojawiło się twoje zdjęcie z Patrykiem Dudkiem, któremu towarzyszyła emotikona ściskających dłoni. To jakaś wskazówka dotycząca przyszłego klubu? - Z Patrykiem jesteśmy bardzo dobrymi kolegami. Pięć lat temu złapaliśmy z Patrykiem dobry kontakt i kolegujemy się. Na torze oczywiście rywalizujemy. Jeśli chodzi o moją przyszłość, to nie mam podpisanej umowy z żadnym z klubów. Na razie mam na stole kilka ofert i toczę rozmowy z klubami. Nie jestem jeszcze zdecydowany, co do przyszłości. Cieszę się, że w ogóle znaleźli się chętni na moje usługi. Z których klubów masz oferty i czym będziesz się kierował, wybierając którąś z nich? - Tego nie powiem, ale mam sporo ofert. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Nie chodzi o finanse, ale o komfort. Musi być team spirit w konkretnym klubie, a ja tam muszę czuć się dobrze. A na stadionie w Toruniu czujesz się zatem dobrze? - Startowałem tam m.in. w cyklu SGP 2 i męczyłem się strasznie. To specyficzny tor, ale dobry zawodnik musi sobie radzić na każdym owalu. Skoro kolegujesz się z Patrykiem Dudkiem, to czy Patryk nie próbował cię nakłonić do zmiany barw klubowych na toruńskie? - Nic takiego nie miało miejsca. Jesteśmy po prostu dobrymi kolegami, a jeszcze nigdy żaden z zawodników nie nakłaniał mnie do transferu.