Nie da się wygrywać wiecznie. Taka jest natura sportu i dotyczy ona każdego wielkiego mistrza. Każdy dominator musi mieć choć jeden słabszy moment, który muszą wykorzystać rywale. Od lat bezbłędny jest Zmarzlik, ale niewątpliwie - rywale nie śpią. Jednym z nich jest zawodnik KS Apatora Toruń, który ma potężną broń. Nadzieja w tunerze To już się stało faktem. Ashley Holloway dołączył do ścisłej czołówki tunerów. W tym momencie ma przed sobą jedynie Ryszarda Kowalskiego, którego chce prześcignąć. Do tego potrzebuje mistrzostwa świata, a kto inny jak nie Lambert? To właśnie Brytyjczyk jest wizytówką swojego rodaka. Na sprzęcie Hollowaya ma momenty, gdzie bywa nie do złapania, a wyprzedzenie go graniczy z cudem. Holloway wprowadził wiele innowacji, których nie powstydziłby się nawet inżynier z Formuły 1. Co więcej, być może znalazł coś, czego nie ma nikt. Widać to przede wszystkim na przykładzie Brady’ego Kurtza. Australijczyk mu w pełni zaufał, a teraz zbiera tego owoce. W 2. Metalkas Ekstralidze przejechał się po rywalach, a w Grand Prix Challenge jechał fantastycznie i bez problemu awansował do mistrzostw świata. U progu sezonu rozniósł konkurencję w IM Australii. Jest głodny, ma charakter Gdy patrzy się na Roberta Lamberta to widać, że wsiadając na motocykl myśli tylko o jednym - wygrywaniu. Ma mocny charakter, jest uparty w tym co robi. Co więcej, poznał już smak medalu, bo w 2024 został wicemistrzem świata. Stawał 5 razy na podium, z czego raz wygrał. To pokazuje, że w najważniejszych momentach ręka mu już nie drży. To spory problem dla Bartosza Zmarzlika. Zawodnik Orlen Oil Motoru Lublin jest geniuszem, ale pojawiły się problemy. Wiele razy widzieliśmy, że brakowało mu prędkości. Kilka razy siłą woli wchodził do finałów, wyciskając ze sprzętu przysłowiowe 110 procent. Lambertowi brakuje jedynie regularności. Jeśli ją w przyszłym sezonie złapie, to może być tym, który przerwie zwycięską serię polskiego mistrza.