18 maja odbędzie się runda mistrzostw świata na torze w Landshut. Jest to bardzo dobra wiadomość, ponieważ ostatnie edycje cyklu w Teterow były antyreklamą tej dyscypliny. Niemieccy fani będą mieli również okazję oklaskiwać swojego rodaka, który został stałym uczestnikiem Grand Prix. - Na pewno Kai będzie magnesem - przyznaje Sławomir Kryjom. To była profanacja żużla W latach 2016-2019 oglądaliśmy naprawdę ciekawe zawody na torze w niemieckim Teterow. Następnie nastąpiła przerwa związana z pandemią koronawirusa. Potem cykl dwukrotnie zagościł na Bergring Arenę, jednakże nawierzchnia pozostawiała wiele do życzenia. Teraz tę lokalizację zastąpiono obiektem w Landshut, gdzie najlepsi zawodnicy świata gościli po raz ostatni w 1997 roku. Nie wszyscy są jednak fanami tego owalu. Jest on bardzo długi i specyficzny, a zazwyczaj najbardziej optymalną linią jazdy jest krawężnik. Były menadżer Trans MF Landshut Devils liczy jednak, że wszyscy się pozytywnie zaskoczymy. - Landshut oczywiście jest specyficznym torem, ale ja przez te ostatnie lata oglądałem tam wiele ciekawych wyścigów. To nie jest tak, że na tym owalu decyduje tylko i wyłącznie start. Chcę zobaczyć po prostu najlepszych zawodników na świecie, którzy będą zmagać się z tym torem. Wydaje mi się, że zaprzeczą teorii o tym, że na tym obiekcie nie da się wyprzedzać - tłumaczy. To on przyciągnie rzeszę fanów Niemieckich kibiców najbardziej będzie fascynował fakt, iż będą mogli dopingować Kaia Huckenbecka. Tym razem 30-latek będzie stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix. Dodatkowo ostatnie sezony spędził właśnie, ścigając się w barwach miejscowego zespołu. - Na pewno Kai będzie magnesem i pewnie jego wiedza o tym torze jest największa w tej stawce. To z pewnością może mu bardzo pomóc. Pamiętajmy jednak o tym, że to będzie światowa czołówka, więc różnie się to może skończyć. W Niemczech tak naprawdę nie ma znaczenia, gdzie są organizowane zawody. Kibice zawsze szczelnie wypełniają trybuny i pewnie zjadą się fani z całego kraju. Myślę, że będzie także sporo Czechów, którzy mają stosunkowo niedaleko do Landshut. Myślę, że przyjazd polskich kibiców też nie będzie problemem - przekazuje. Mistrz świata wyszedł na swoje. Ten transfer to strzał w dziesiątkę Znowu zrobili nas w balona Miała być nowa era żużla, a jest totalna klapa. Nowy promotor miał spopularyzować żużel na całym świecie, a wychodzi na to, że trzeci rok będziemy oglądać Grand Prix tylko w europejskich ośrodkach. Tym razem aż czterokrotnie w Polsce, bo do terminarza powrócił Stadion Olimpijski we Wrocławiu. - Powiem szczerze, że od wielu lat na to liczę, aby ten cykl zawitał w nowe miejsca. Niestety kolejny rok będziemy się ścigali tylko i wyłącznie w Europie. Dużo się mówiło o Stanach Zjednoczonych, Australii, a nawet Nowej Zelandii. Gdzieniegdzie chodziły słuchy o Argentynie, ale jak widać kolejny rok zostajemy w Europie. Na pewno nie jest to dobre dla popularyzacji żużla na świecie - kończy. Szymon Makowski, INTERIA Co za bomba! Rosyjski gwiazdor przedłużył kontrakt z polskim klubem