Toruń to od lat tradycyjna arena finału Grand Prix. Imprezy na Motoarenie gromadzą wielką publiczność i dostarczają wielu emocji. Jednak umowa na organizację GP pomiędzy Toruniem i Discovery, promotorem cyklu, wygasa w tym roku. Grand Prix Final 2024 nie musi być jednak ostatnią imprezą, jaką zobaczymy w Toruniu. Ostatnia szansa Bartosza Zmarzlika. To może być koniec, w tle wielkie pieniądze Nowa umowa miałaby opiewać na 1,650 miliona euro Od osób powiązanych z polskim organizatorem słyszymy o rozmowach pomiędzy promotorem i miastem. Chodzi o przedłużenie umowy na Grand Prix na lata 2025-2027. Ta nowa 3-letnia umowa miałaby opiewać na 1,650 tysięcy euro. Teraz Toruń płaci 500 tysięcy euro za rok. Nowa stawka miałaby być większa o 50 tysięcy. Słony rachunek, to nie wszystko Podwyżka opłaty licencyjnej jest oczywiście dużym problemem dla Torunia. Nie wiadomo, jak to wszystko się potoczy. Zwłaszcza że rachunek na 550 tysięcy euro rocznie przez 3 lata, to nie wszystko. Dochodzi coś jeszcze. I to jest warunek konieczny. Bez tego Toruń może zapomnieć o licencji. Promotorowi zależy bowiem na tym, żeby na Motoarenie odbył się przyszłoroczny finał Speedway of Nations. I jeśli Toruń nie weźmie SoN, to nie dostanie Grand Prix na kolejne 3 lata. A na pewno nie w cenie 550 tysięcy euro. Speedway of Nations to problem dla polskich kibiców Ktoś powie, że przecież Toruń nie powinien marudzić. SoN, to mistrzostwa świata, a więc wielka impreza i ogromny splendor. Problem jednak w tym, że polscy kibice nie przepadają za Speedway of Nations. Im ta impreza źle się kojarzy. Światowa federacja zaczęła robić SoN, gdy Polacy masowo i bez problemu wygrywali Drużynowy Puchar Świata. Osobny temat to pieniądze, bo jednak licencja za SoN też kosztuje. Toruń musiałby dołożyć pewną porcję pieniędzy do przyszłorocznej umowy na Grand Prix. To ma znaczenie, bo jednak nikt nie ma budżetu z gumy. Dotąd było tak, że miasto Toruń brało na siebie wszelkie opłaty, natomiast Apator był wyłącznie organizatorem kasującym zyski. Co dalej z Motorem Lublin? Legendarny trener nie ma wątpliwości