Luke Becker drugi raz w tym sezonie będzie musiał pauzować, bo odniósł kontuzję z powodu torowego zachowania młodego rywala. W Żarnowicy staranował go Anton Karlsson, w niedzielę w Bydgoszczy wjechał w niego Olivier Buszkiewicz. Choć w tym drugim przypadku sędzia nie wykluczył teoretycznego winowajcy, to jednak było widać absolutny brak kontroli juniora Polonii, który z całym impetem huknął w Beckera. Wydaje się, że skutki tego zajścia mogły i tak być znacznie gorsze. W swoich mediach społecznościowych Greg Hancock zwrócił się do działaczy, by bardziej przykładali się do nauki juniorów, bo niewyszkoleni zawodnicy powodują kontuzje u innych. To problem od lat. Jeżdżą, bo muszą Polscy juniorzy to bardzo ciekawy, ale i skomplikowany temat. W zasadzie często w naszych ligach widzimy jasny podział na tych, którzy jeżdżą bo są dobrzy i na tych, którzy jeżdżą bo regulamin każe. Od lat trwają spory o to, czy nie byłoby lepszym rozwiązaniem dopuszczenie do startu młodzieżowca z innego kraju, który mógłby zdecydowanie podnieść poziom danej ligi. Nie ma sensu pastwić się nad konkretnymi nazwiskami, ale co najmniej kilku jeżdżących w lidze juniorów prezentuje poziom katastrofalny. Problem w tym, że bardzo często nieumiejący jeździć na dystansie junior potrafi nieoczekiwanie urwać się ze startu i wmieszać w walkę np. na pierwszym łuku. Gdy zaczyna brakować miejsca, wychodzi niestety brak fundamentalnych umiejętności, o którym wspominał Hancock. W wielu przypadkach są z tego kontuzje, nie tylko samych sprawców, ale przede wszystkim rywali. Najgorsze jest to, że wielokrotnie bywa tak, że junior po tygodniu wraca do jazdy, a poszkodowany przez niego przeciwnik ma kilka tygodni z głowy.