Słowa Taia Woffindena zszokowały ekspertów. - Kto mu podbił zgodę na jazdę - zastanawiał się Krzysztof Cegielski w studio Canal+. - Otwierasz puszkę Pandory Krzysiu - zwrócił mu uwagę drugi z gości, trener Marek Cieślak. Szczerość Woffindena wprawiła ich w osłupienie - Nie powinno mnie tutaj być. Jestem tu tylko dla fanów. Mam tylko trzy sprawne palce - wypalił Woffinden przed kamerami. Nic dziwnego, że te słowa dały ekspertom do myślenia. W końcu gwiazdor dał do zrozumienia, że nie jest w pełni sprawny, że w zasadzie dalej powinien się rehabilitować, a nie wsiadać na motocykl. W żużlu mieliśmy już jednak wiele takich sytuacji, że zawodnicy powinni się byli leczyć, ale walczyli, często z powodzeniem, o punkty na torze. Pamiętamy, jak Jason Doyle odrzucał w Grand Prix kule i walczył o złoto. A Kenneth Bjerre jechał ze złamaną nogą. Pytanie Cegielskiego o zgodę lekarza zasadne, ale ... Jeśli chodzi o Woffindena, to kilka tygodni temu zawodnik pokazywał w mediach społecznościowych połamaną dłoń. Kości palców były zespolone blachami. Już wtedy, kiedy pojawił się w awizowanym składzie na mecz z Motorem, mówiło się, że do ostatniej chwili nie będzie wiadomo, czy Anglik na pewno pojedzie w najważniejszym spotkaniu tego sezonu. Pytanie Cegielskiego o zgodę lekarza wydawało się bardzo zasadne. W końcu jazda z nie do końca sprawną ręką groziła poważnymi konsekwencjami. Woffinden dwa pierwsze biegi odjechał, ale w trzecim zaliczył fatalny upadek. Nie wiadomo, na ile ta jego kontuzja miała na to wpływ. W każdym razie po tym wypadku Woffinden był zamroczony, a lekarz nie dał mu zgody na kontynuowanie zawodów.