Po meczu GKM-u w Zielonej Górze w mediach społecznościowych grudziądzkiego klubu aż roiło się od krytycznych wpisów w kierunku Doyle'a. Kibice byli wściekli, że zawodnik, który dostał aż 950 tysięcy złotych za podpis i dostaje 9500 za każdy zdobyty punkt, pojechał na tak mizernym poziomie. Niektórzy rzucali oskarżenia, że Doyle'owi bardziej zależy na udanych występach w cyklu Grand Prix, ale to nieprawda. To w PGE Ekstralidze zarabia, w pozostałych ligach i turniejach kasuje grosze w porównaniu z tym, co ma w Polsce. Byłoby to zwyczajnie nieopłacalne. PGE Ekstraliga. Jason Doyle stracił około 100 tysięcy złotych Nietrudno wyobrazić sobie Doyle'a zdobywającego w Zielonej Górze nie cztery, a czternaście punktów. Ta różnica kosztowała go 95 tysięcy złotych. Nic dziwnego, że rozczarowany zawodnik postanowił błyskawicznie znaleźć przyczynę. Po to we wtorek pojawił się na treningu w Grudziądzu. W GKM-ie słyszymy, że Doyle trenował przez trzy godziny i wraz z mechanikami szukał źródła problemu. Sprawdzał, wymieniał, badał i... okazało się, że przyczyną było wadliwe sprzęgło.Wadliwe sprzęgło u progu sezonu jest zmorą żużlowców GKM-u. Tydzień wcześniej, podczas meczu z Orlen Oil Motorem Lublin ten sam kłopot miał Wadim Tarasienko. Rosjanin po wykryciu problemu momentalnie zrehabilitował się kibicom w Zielonej Górze, zdobywając 10 punktów z trzema bonusami w sześciu startach. Wracając do Doyle'a, to koszmarne starty również wynikały z tego, że nie działał element sprzęgła. Kapitan GKM-u wyjeżdżał z Grudziądza zadowolony. We Wrocławiu ma być inny, lepszy Australijczyk. Gwiazdor jeszcze rok temu przeżywał katusze. Zmarzlik już trzęsie nogami? GKM Grudziądz miał plan. Jason Doyle wszystko zepsuł Sam Doyle zapewniał i uspokajał, że we Wrocławiu pojedzie lepiej. W klubie ufają zawodnikowi. Mają nadzieję, że ich lider faktycznie rozwiązał wszystkie problemy, ale czy jest to prawda, przekonany się dopiero w piątkowy wieczór.Rezerwy taktyczne za Kacpra Pludrę miały na celu nie tylko zatrzymanie ucieczki Falubazu. GKM w drugiej części spotkania planował zaatakować i wywieźć z terenu rywala komplet punktów. W klubie panuje przekonanie, że ta sztuka by się powiodła, gdyby Doyle pojechał na swoim poziomie. Robert Kościecha i Rafał Wojciechowski mieli plan po słabym początku meczu. Skutecznie go realizowali, przy sześciu punktach straty Australijczyk miał pojechać z rezerwy taktycznej, ale przy takiej dyspozycji nie było sensu dawać mu kolejnego wyścigu. Utalentowany zawodnik wycofa się z mistrzostw świata? Może być zwrot akcji