Bartosz Zmarzlik w tym roku będzie zmierzał po szósty tytuł indywidualnego mistrza świata. W niedalekiej przyszłości ma szansę stać się najlepszym żużlowcem w historii. 29-latek to polska duma narodowa, mając na swoim koncie już łącznie 8 medali w Grand Prix. Polski żużel oparty na Zmarzliku i Gollobie Zawodnik Orlen Oil Motoru Lublin przebił samego Tomasza Golloba, który w swojej karierze uzyskał 7 krążków, lecz zaledwie jedno złoto. Warto jednak podkreślić, jak wiele ono wówczas ważyło, kiedy po wszelakich przeciwnościach losu i toczeniu nierównej walki w końcu sięgnął po upragniony tytuł. Zmarzlik z Gollobem zdobyli dla Polski dotychczas 15 z 21 medali w erze Grand Prix. Kolejne trzy dorzucił Jarosław Hampel, a po jednym Krzysztof Kasprzak, Patryk Dudek i Maciej Janowski. - 30 lat i 6 medalistów mistrzostw świata? Jak na taką potęgę żużla to zdecydowanie za mało. Przecież mamy najmocniejszą ligę świata - mówił wspomniany Kasprzak w rozmowie z Łukaszem Benzem dla Canal+. Kasprzak wyjaśnia podejście młodych talentów Niewiele wskazuje na to, żeby w najbliższych latach nastąpiła zmiana. - Teraz młodzi żużlowcy chcą iść trybem mistrzów świata zza granicy, którzy mają mechaników od wszystkiego. Musisz, podobnie jak Zmarzlik, rano zajrzeć do garażu, podotykać motocykle, "pogadać" z nimi. Philip (Hellstroem-Baengs - dop.red, z którym Kasprzak rozpoczął współpracę) taki jest. On codziennie z tatą jest od 8 do 16 w warsztacie - tłumaczył. - Musisz czuć włożoną pracę, żeby mieć wynik. Czasy juniorskie miną za pstryknięciem palca. Jeśli wtedy się nie przebijesz, to możesz kończyć karierę. Chyba, że chcesz jeździć w drugiej lidze i wykłócać się o pieniądze - podkreślił. W cyklu mamy coraz mniej Polaków, a w tym sezonie będzie ich zaledwie dwóch. Obok Zmarzlika drugi rok z rzędu wystąpi Dominik Kubera. Aktualnie to w nim pokładane są największe oczekiwania. "Złote pokolenie" Biało-Czerwonych zdecydowanie zawiodło. Przed Janowskim wizja trzech lat przerwy od Grand Prix, a przed Dudkiem co najmniej dwa lata. Natomiast bracia Pawliccy już dawno nie należą do czołówki krajowej.