Woffinden w klasyfikacji przejściowej cyklu Grand Prix zajmuje dopiero dziesiąte miejsce. Udział z przyszłym sezonie zagwarantuje sobie tylko czołowa szóstka. Trzykrotny indywidualny mistrz świata (2013, 2015, 2018) do szóstego Daniela Bewleya traci jednak aż 22 punkty. W dwóch pozostałych turniejach można uzbierać tylko 40. W przypadku nieobecności tego żużlowca w Vojens (16 września), szanse na utrzymanie będą już zerowe. <a href="https://sport.interia.pl/zuzel/news-mistrz-polski-chcialby-to-zrobic-mowi-dlaczego-nie-moze,nId,7006454">Mistrz Polski chciałby to zrobić. Mówi, dlaczego nie może</a> Organizatorzy znów podadzą Woffindenowi rękę? Jak co roku, w przyszłorocznej edycji GP będzie stałych piętnastu zawodników: sześciu najlepszych z tegorocznego cyklu, trzech z eliminacji, zwycięzca cyklu SEC 2023, a także pięciu ze stałymi dzikimi kartami. Woffinden jest w bardzo trudnym położeniu. Nawet jeśli pojedzie zarówno w Vojens, jak i w Toruniu (30 września), to ciężko spodziewać się, że były mistrz świata odrobi straty i utrzyma się w cyklu.Jedyną szansą Brytyjczyka na pozostanie jest... kolejna stała dzika karta. Organizatorzy zaprosili Woffindena do GP już na ten sezon. Żużlowiec nie jedzie na miarę swojego potencjału, tylko w jednych zawodach wjechał do finału (w Rydze). Wtedy jednak dotknął taśmy i nie miał możliwości powalczenia o podium. Mimo wszystko jego szanse na stałą dziką kartę wydają się być duże. <a href="https://sport.interia.pl/zuzel/news-zrobilo-sie-o-nich-glosno-prezes-musial-zareagowac,nId,7002976">Zrobiło się o nich głośno. Prezes musiał zareagować</a>Cykl z pewnością sporo by stracił na nieobecności Woffindena. Najlepsze lata kariery raczej ma już za sobą, ale wciąż mówimy o wielokrotnym medaliście mistrzostw świata (również w drużynie). To niezwykle barwna i rozpoznawalna we wszystkich żużlowych krajach postać. Trudno też znaleźć zawodników, którzy wnieśliby więcej do GP od Brytyjczyka. Opuszczenie jednego turnieju z powodu urazu też zwiększyłoby jego szanse na stałą dziką kartę. W przeszłości byli już "pechowcy", których organizatorzy zapraszali do cyklu, z uwagi na to, że nie wystąpili oni we wszystkich rundach przez kontuzje. Jeden turniej nie poprawiłby jakoś diametralnie sytuacji żużlowca Betard Sparty, natomiast jego kandydatura byłaby dla wszystkich do przełknięcia.