Udawał defekty, bo nie umie przegrywać Nicki Pedersen podczas piątkowego meczu w Lesznie nie radził sobie z rywalami, przegrywał z kretesem. Kolejny raz zaczął udawać defekty, bo nie chciało mu się dojeżdżać do mety. Zjeżdżał po prostu z toru, nawet nie patrząc w kierunku silnika, co często robią żużlowcy markujący awarię sprzętu. Jemu zwyczajnie nie chciało się dalej jechać, bo przegrywał. A przegrywać nie umie i zapewne - jako że ma 46 lat - już się nie nauczy. Jego postawa zażenowała całe środowisko, łącznie z działaczami Zooleszcz GKM-u. Na duńskiego mistrza świata wylała się wielka, uzasadniona krytyka. Mówiło się o hańbie, wstydzie, żenadzie czy zwykłej kradzieży. Pedersen bowiem pozbawił zarobku Jaimona Lidseya, podobnie jak kilka tygodni temu pozbawił Piotra Pawlickiego. Jadący na trzecim miejscu otrzyma punkt bonusowy tylko wtedy, gdy rywal dojedzie do mety. Pedersen ostentacyjnie nie dojeżdżał, okazując totalny brak szacunku wobec wszystkich na stadionie. Dość tolerancji, pora na kary? W środowisku żużlowym wiele osób zastanawia się nad tym, w jaki sposób można by ukrócić tak bezczelne i powtarzalne zachowania Pedersena. Jedni mówią o niepodpisywaniu z nim kontraktu (to raczej mimo wszystko mało realne), inni o karach finansowych. Mówi się, że dość tak prostackich postaw Pedersena mają nawet w Grudziądzu, w którym rozglądają się za zastępcą dla Duńczyka. - Może rzeczywiście tam nie będzie jeździł. Ale jest tak mało zawodników gwarantujących cokolwiek, że na pewno znajdzie klub. Mimo wszystko u siebie jest w stanie robić dobre punkty. Oczywiście pod warunkiem, że tor zostanie zrobiony całkowicie pod niego, a sam Pedersen akurat tego dnia się nie obrazi. Na wyjazdach zaś pewnie już zawsze będzie jeździł tak, jak teraz - dodał nasz rozmówca. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie? Mogą go załatwić w podobny sposób Krążą pogłoski o tym, że część zawodników forsuje pomysł zakładający zjeżdżanie z toru, gdy będzie się jechało za Pedersenem na czwartym miejscu. Wówczas ten zjeżdżający absolutnie niczego nie traci (choć w GP już na przykład by tracił, bo literka jest słabsza niż zero), a Pedersen może w końcu poczuć to, co czują jego rywale. Swoją postawą Nicki narobił sobie mnóstwa wrogów, choć z racji jego stylu jazdy, od lat ma ich bardzo wielu. Dobrze wiemy, że spowodował liczne kontuzje, a do tego wywoływał skandale. To jego cecha rozpoznawcza, ale wszystkiego nie można zrzucać na trudny charakter. I tylko szkoda, że zwłaszcza u młodszych kibiców, Pedersen zostanie w dużej mierze zapamiętany jako ten, który w ostatnich latach kariery robił sobie po prostu "jaja" ze wszystkich. Przecież Nicki to ikona żużla, jeden z najbardziej utytułowanych zawodników w historii, trzykrotny mistrz świata. Od ostatniego tytułu minęło jednak już 15 lat i ci młodsi fani tego nie pamiętają. Pamiętają za to markowanie defektów i wybitnie niesportowe zachowania. Pedersen niestety pracuje na to, by już na zawsze go z tym kojarzyć.