Kildemand z uśmiechem na twarzy może wspominać czasy ekstraligowego żużla w Rzeszowie. W sezonie 2015 odjechał sezon życia właśnie jako zawodnik Stali. Po zmianie klubu zaczął się zjazd. Było kilka słabych sezonów w elicie, a następnie trzy średnie lata na poziomie pierwszoligowym. W końcu i tam stracił pracę, ale na obronę zawodnika trzeba podkreślić, że w ostatnich sezonach często zmagał się z kontuzjami. To było wielkie rozczarowanie. A miało być tak pięknie Kildemand dostał kolejną szansę w Stali. Piskorz tłumaczy Duńczyk wykręcił trzynastą średnią biegową w całej II lidze - 1,919. Koniec sezonu nie układał się po jego myśli, ale w Rzeszowie postanowili kontynuować z nim współpracę. - Peter zostaje na kolejny sezon, ponieważ taka jest nasza koncepcja. Od początku naszym założeniem była budowa składu w oparciu o trzon drużyny z drugoligowych torów - wyjaśnia menadżer Stali.- Peter był jednym z czołowych zawodników. Owszem, miał słabszą końcówkę, ale w wielu meczach to on ciągnął zespół do zwycięstw. Wierzymy, że dobrze przygotuje się do rozgrywek. Jestem przekonany, że się odbuduje i niejednokrotnie pokaże swoją wartość - dodaje nasz rozmówca. Nerwowi zawodnicy w jednej drużynie. Tam będzie iskrzyło Piskorz wie, dlaczego Kildemand wpadł w mały dołek Zapytaliśmy menadżera rzeszowian o kłopoty 34-latka. - W końcówce sezonu zmagał się z licznymi problemami, staraliśmy się mu pomóc. Uważam, że wynikały one z problemów sprzętowych niż z winy samego Petera. Jestem święcie przekonany, że będzie jedynym z lepszych naszych zawodników.Kildemand wygrał nawet dwie rundy cyklu Grand Prix. Dokonał tego jednak w 2015 oraz 2016 roku. Od tego czasu nie jest w stanie wrócić na najwyższy poziom.