GKM Grudziądz na półmetku rundy zasadniczej ma tylko jeden punkt na koncie. To w tym momencie kandydat numer jeden do spadku, ale w klubie liczą, że najgorsze już za nimi i ciągle wierzą, że uda się uniknąć degradacji. Zwycięstwo z Motorem niczym "game changer" Przed dwoma tygodniami Motor Lublin osłabiony brakiem Dominika Kubery przegrał 46:44 w Toruniu z miejscowym Apatorem. Tamten mecz pokazał, że mistrz Polski choć ciągle mocny, to po stracie swojego lidera nie jest już zespołem nie do ugryzienia. I tym tropem muszą iść w Grudziądzu. Ewentualne zwycięstwo i dwa punkty w tabeli bardzo by pomogły drużynie Janusza Ślączki. - To może być bardzo ważny mecz dla rozstrzygnięć w dole tabeli. Myślę, że GKM doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Jestem przekonany, że drużyna miejscowych będzie wyjątkowo zmobilizowana. Tym bardziej, że Motor można pokonać. Gospodarze mają swoje argumenty - mówi nam Wojciech Dankiewicz, żużlowy ekspert. A o jakich argumentach mowa? Przede wszystkim świetny Max Fricke, który w ostatnich tygodniach błyszczy. Nicki Pedersen na domowym torze też powinien zrobić swoją robotę. Do tego nieźli juniorzy i druga linia, którą stać na lepszą jazdę niż do tej pory. Tym meczem GKM może wywrócić tabelę do góry nogami Warto przy tym dodać, że Motor Lublin miejsce w play-offach ma w zasadzie pewne. Na wygranie rundy zasadniczej szanse są nie duże, bo ciężko będzie zatrzymać rozpędzoną Betard Spartę Wrocław. Drugie miejsce jest jednak w ich zasięgu ręki. Czysto teoretycznie więc większa mobilizacja powinna być po stronie gospodarzy. Ci przecież walczą o przetrwanie. - Myślę, że jeszcze trochę niespodzianek możemy mieć i te aktualne wyliczenia dotyczące tego, kto z kim wygra i przegra mogą nieco różnić się od stanu faktycznego. Nie wykluczam, że pierwsza taka niespodzianka nastąpi właśnie w Grudziądzu. Nie sprzyjam żadnej drużynie i nie jestem przeciwko Motorowi, ale dla atrakcyjności ligi fajnie byłoby, aby GKM się podniósł i był w stanie do samego końca walczyć o utrzymanie - puentuje Dankiewicz.