Praktycznie mamy już połowę stycznia. Jeśli chodzi o kibiców, to kalendarz zleci naprawdę szybko. Już z górki. Z doświadczenia wiem, że w klubach jest to bardzo intensywny czas, bo prowadzone są rozmowy ze sponsorami. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości, że uwaga jest skupiana przede wszystkim na sprawach sponsorsko-finansowych, czyli na budżecie. W tym okresie zawodnicy przygotowują się do wyjazdów na obozy, ale co tu dużo mówić...? Za dwa miesiące motocykle na polskich torach zawarczą, jeżeli tylko pogoda będzie sprzyjać. Być może nawet jeszcze wcześniej. Teraz już czas bardzo szybko nam wszystkim zleci. Motor Lublin straci jednego juniora? Jacek Frątczak o możliwych zmianach Poprzez media internetowe docierają też do nas informacje dotyczące zmian od sezonu 2025. Mam na myśli status juniorów. To już jest sytuacja, która - w mojej ocenie - wywraca stolik (ostatnio to modne w polityce). Nie wszędzie, ale w niektórych klubach nagle się okazuje, że ta sytuacja w dużym stopniu komplikuje pewne czysto-sportowe rozwiązania. Oczy wszystkich są skierowane na Motor Lublin, gdzie mamy do czynienia z kontraktami dwóch świetnych juniorów.Pierwszy (Bartosz Bańbor) już się objawił, a drugi (Wiktor Przyjemski) ma okazję się objawić, natomiast zrobił to już na torach pierwszoligowych i to w znakomitym stylu. Mamy historię, która delikatnie wywróci lub ma szansę delikatnie wywrócić stolik. Jest to konsekwencja wszystkich innych decyzji związanych ze szkoleniem, tylko trzeba poczekać na to, czy rzeczywiście taka sytuacja będzie mieć miejsce. W mojej ocenie dobrze się dzieje. Brakowało kropki nad "i". Wszyscy zastanawiali się, po co jest regulamin szkoleniowy, skoro i tak nie przekłada się on na rozgrywki ligowe. Nagle "bum", pojawia się informacja, że za rok sytuacja się zmieni. Uważam, że jest to bardzo dobre rozwiązanie i ono zamknie ten cały system. Dyskusja wokół tego pewnie jeszcze przez chwilę będzie się toczyć. Gwiazdor został mistrzem kraju. Piękna Polka szczęśliwa Sezon transferowy w pełni Sezon transferowy anno Domini 2025 w pełni. To też zaskoczenie i rzecz bez precedensu. Doszło do momentu, w którym już teraz rozmawia się z zawodnikami pod kątem sezonu 2025, mimo że w połowie listopada formalnie zamknęło się okno na 2024 rok. To jest znak czasu, nie ma co się dziwić, że tak to się odbywa i będzie odbywało. Z drugiej strony dużo bardziej długofalowo można planować budżety, ma to wiele pozytywnych aspektów. Teraz trochę o polityce, która wpłynie na sport żużlowy. Pewnie po raz kolejny się powtórzę, ale sytuacja polityczna w Polsce zmienia się bardzo dynamicznie. Obserwujemy bardzo dużo zmian w spółkach Skarbu Państwa. Zobaczymy, jak one przełożą się na sport. Naprawdę jestem tego ciekaw. Słyszymy przecież o ograniczeniach, jeśli chodzi o kwestię inwestowania. Pod znakiem zapytania stoją inwestycje w infrastrukturę sportową w piłce nożnej. Mam na myśli Częstochowę czy Śląsk. Tak jak powiedziałem, niestety spodziewam się zmian, choć nikogo nie straszę i nikomu tego nie życzę. Nawet nie trzymam kciuków w tym kierunku.Jestem też ciekaw, w jaki sposób przełoży się to również na kwestie telewizyjne. Przed nami bardzo dużo zmian. Słyszymy o karze dla Canal+ od UOKiK w wysokości prawie 50 milionów. Z tego co słychać, jest na stole oferta na transmisje z meczów ligowych z Discovery. Kontrakt telewizyjny będzie miał gigantyczne znaczenie na rozwój dyscypliny. Jesteśmy w przededniu bardzo poważnych zmian w zakresie finansowania żużla, a także tego, jak samorządy będą w stanie finansować sport zawodowy i w jaki sposób zmienią się proporcje w budżetach poszczególnych klubów.Mogę to nazwać fundamentem finansowym. To, co płynie z Warszawy, przekłada się w bardzo szybkim stopniu na to, co się dzieje w poszczególnych sektorach gospodarki. Trzeba uważnie to wszystko obserwować i czytać poszczególne sygnały.Jacek Frątczak Żużel. Tomasz Gollob doczekał się następców. Polonia Bydgoszcz ma to "coś"