Zdaniem wielu Motor Lublin miał w tym sezonie prawdziwy dream team. W zasadzie w tej drużynie próżno szukać było słabych punktów. Co prawda drużyna przegrała trzy mecze w sezonie, ale takie zadyszki zdarzają się najlepszym. Prezes Jakub Kępa w ostatnich tygodniach zrobiło wszystko, aby przekonać zawodników do dalszej współpracy. Efekt jest taki, że mistrzowie Polski za rok pojadą w niezmiennym składzie. Motor może dopaść zmęczenie materiału Zasadniczo różnie bywa z tym brakiem zmian w mistrzowskiej drużynie. Czasami, gdy zespół nie zostanie w porę przewietrzony, to coś się kończy. W tym roku przekonała się o tym Stal Gorzów, która konsekwentnie stawiała na te same nazwiska, które do tej pory gwarantowały sukces. Efekt tego jest taki, że klub nie zdobył w tym roku medalu, a przy okazji narobił sobie sporo problemów w związku z radykalnymi ruchami działaczy. Inna sprawa, że w Lublinie za bardzo nie mieli z kogo zrezygnować. Mogło dojść naturalnie do jednej zmiany, bo na powrót do Bydgoszczy nastawiał się Wiktor Przyjemski. Polonia jednak nie awansowała, więc z planów wyszły nici. Taki junior to jednak skarb, więc w tym przypadku dla Motoru lepiej, że nie doszło do tej roszady. W składzie seniorskim też nie było wielkiego pola manewru. Nikt przecież nie pozbędzie się Bartosza Zmarzlika czy Dominika Kubery. Być może wymiana Fredrika Lindgrena na kogoś młodszego byłaby jakąś opcją, ale z drugiej strony Szwed jest w bardzo wysokiej formie, uchodzi za bezkonfliktowego i nie ma przesadnie wygórowanego kontraktu. Rywale straszą, a Motor robi swoje - Nam się wygrywanie nie znudziło. Za rok znów chcemy to zrobić - zapowiada bez ogródek Jacek Ziółkowski, menedżer Motoru Lublin. A to oznacza mniej więcej tyle, że mistrzowie Polski chcieliby wyrównać osiągnięcie Unii Leszno, która jako jedyna w tym wieku zdobyła tytuł cztery razy z rzędu. Łatwo o to nie będzie, bo rywale się odgrażają. - Chcemy w przyszłym sezonie zrewanżować się Motorowi - odgrażał się tuż po finale prezes Sparty, Andrzej Rusko. - Wiemy, że wysokie aspiracje mają we Wrocławiu, ale także w Toruniu, gdzie będzie mocna drużyna - zauważają przedstawiciele Motoru. Przyszły rok będzie więc dużym sprawdzianem dla Motoru i koncepcji, jaką obrał klub. Poza ogólnym zmęczeniem materiału działacze i sztab będą musieli liczyć na bezkolizyjną jazdę liderów w cyklu Grand Prix, bo o mistrzostwo świata rywalizować będzie aż czwórka ich zawodników - Zmarzlik, Kubera, Lindgren i Holder.