Jeszcze kilka dni temu Andrzej Lebiediew był tylko straszakiem na Szymona Woźniaka. Ebut.pl Stal Gorzów puściła do mediów informację, że interesuje się Łotyszem, że ten był w domu prezesa na rozmowach, żeby zmobilizować Woźniaka do lepszej jazdy. Efekt był odwrotny od zamierzonego. Nikt mu jeszcze nie powiedział. Woźniak w zawieszeniu Woźniak co prawda kupił silniki od czterech najlepszych tunerów i na ostro zabrał się do testów, ale to nie pomogło. W ostatnim meczu, w półfinale PGE Ekstraligi z Betard Spartą Wrocław zrobił tylko 1 punkt na Francisie Gustsie. Taki wynik, to kompromitacja dla zawodnika, który ma na koncie tytuł mistrza Polski i jest uczestnikiem cyklu Grand Prix. Zawodnik, który dotąd był liderem Stali, kuleje nie tylko sprzętowo, ale i psychicznie. Słabe wyniki mocno się na nim odbiły. Woźniak ma przecież wielkie ambicje, a brak szybkich motocykli nie pozwala mu rozwinąć skrzydeł. Te przecieki dotyczące wymiany na Lebiediewa też mocno się na nim odbiły. Nikt z klubu nie powiedział Woźniakowi w twarz, że zostanie wyrzucony, a gra wokół jego osoby toczy się już od dłuższego czasu. Na trenera Chomskiego mógł liczyć Jeszcze jak był trener Stanisław Chomski, to Woźniak mógł liczyć na ochronę. Szkoleniowiec dawał zawodnikowi komfort i stawiał na niego pomimo słabej dyspozycji. Chomski wybaczył Woźniakowi nawet brak lojalności. Chodzi o wydarzenia związane z meczem z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz, który został odwołany, a Stal została ukarana walkowerem. Wtedy zawodnicy złamali ustalenia z trenerem, a Woźniak był jednym z tych, którzy najgłośniej odmawiali startu. W każdym razie działacze o tamtej historii nie zapomnieli. Nie mogli, bo ich to słono kosztowało. Stal w związku z walkowerem poniosła dotkliwe finansowe straty, a Woźniak już wtedy dostał czerwoną kartkę od kibiców. Po zwolnieniu Chomskiego sprawy potoczyły się szybko Gdy Stal w czwartek zwolniła Chomskiego, to dalej wszystko potoczyło się już błyskawicznie. Już w czwartek został dogadany kontrakt na 2025 z Lebiediewem, który ma dostać 800 tysięcy złotych za podpis i 8 tysięcy za punkt. Woźniakowi jeszcze nie powiedziano, że traci pracę, bo choć media huczą o zatrudnieniu Lebiediewa, to Stal oficjalnie o niczym nie poinformowała. Los Woźniaka jest jednak przesądzony i to pomimo kontraktu ważnego do końca 2025. Bardzo wysokiego kontraktu (spekuluje się, że opiewa on na 1,2 miliona złotych i 12 tysięcy za punkt) i to też jest dla Stali problemem. W Gorzowie głośno mówi się, że Woźniak nie jest wart tych pieniędzy. Rozwiązanie umowy z Woźniakiem nie powinno być trudne. I Stal pewnie nawet nie będzie musiała płacić żadnego odszkodowania za zerwanie kontraktu. Woźniak może i jeszcze nie ma ofert, ale za chwilę mogą się nim zainteresować INNPRO ROW Rybnik, ZOOleszcz GKM Grudziądz i Abramczyk Polonia Bydgoszcz. GKM już wykonał telefon do Woźniaka. Pytanie, kto da więcej. Inna sprawa, że Woźniak raczej nie dostanie takiej umowy, jaką ma teraz w Stali.