Zimą pisaliśmy, że kluby startujące w PGE Ekstralidze mają spory kłopot ze sprzedażą karnetów. Problemu nie było tylko w Lublinie, gdzie wszystkie stałe wejściówki (7,5 tysiąca sztuk) miały zostać wykupione w... 30 sekund. Coś niesamowitego. Złote czasy lubelskiego żużla i pozyskanie trzykrotnego mistrza świata Bartosza Zmarzlika na pewno zrobiło swoje, ale już w poprzednich latach było podobnie. Bum na żużel w tym mieście zdaje się nie mieć końca. Uciekli do innych klubów, a teraz chcą wracać Szok. Motor ma 100 proc. zajętości stadionu i jest... czwarty Motor jest klubem, który w sezonie 2023 może pochwalić się wypełnieniem stadionu w 100 proc. (9 302). Wystarcza to jednak tylko do zajęcia czwartego miejsca pod względem frekwencji, bo większe obiekty mają trzy inne kluby: Betard Sparta Wrocław (13 492), ebut.pl Stal Gorzów (11 061) oraz Tauron Włókniarz Częstochowa (10 214). W nawiasach została zaprezentowana średnia frekwencja, a nie jej rekord na jednym meczu. Niezależnie od klasy rywala, w Lublinie obiekt pęka w szwach. Do tego stopnia, że trudno byłoby wbić szpilkę. Praktycznie 100 proc. zajętością stadionu mogą poszczycić się w Krośnie (98.99 proc.) oraz we Wrocławiu (98.66 proc.). W pozostałych ośrodkach waha się to między 51 a 78 proc.) Kibice wracają na stadiony, co tylko może cieszyć. Widmo spadku zajrzało im głęboko w oczy. "Była panika"Wracając do Motoru. Aż strach pomyśleć, jaki wynik wykręciliby kibice, gdyby na stadionie było np. 15 tysięcy krzesełek. Budżet klubu byłby wtedy znacznie większy.Pojemność stadionu jest największą bolączką Motoru. Drużyna jedzie świetnie (drugie miejsce po rundzie zasadniczej), więc do poziomu sportowego w żadnym wypadku nie można się przyczepić. Do finansów klubu również. W końcu lublinianie na sezon 2023 mieli zbudować gigantyczny budżet sięgający aż 25 milionów złotych.