Sebastian Zwiewka, Interia: Na początek zapytam, czy znalazł pan już odpowiednie ustawienia do gdańskiego toru? Dwa domowe mecze miał pan słabe, ale na wyjazdach było znacznie lepiej.Daniel Kaczmarek, żużlowiec Zdunek Wybrzeża Gdańsk: To okaże się w niedzielę w meczu z Landshut. Po dwóch pierwszych meczach w Gdańsku zaszły u mnie dosyć duże zmiany. Mieliśmy dwa tygodnie przerwy i bardzo dużo czasu poświęciłem na pracę w warsztacie, a także na treningi. Teraz będę miał okazję sprawdzić to na gdańskim torze, bo do meczów wyjazdowych przygotowywałem się na innych. Z tego miejsca dziękuję za gościnę klubom z Leszna i Rawicza. Ostatnie trzy dni spędziłem w Gdańsku. Trenowałem, żeby wypaść jak najlepiej.A dlaczego początek sezonu był tak słaby? Miał pan za mało treningów na własnym torze czy przyczyna leżała gdzie indziej?- Nie można zwalać winy ani na treningi, ani na tor. Po prostu nie trafiłem sprzętowo, ale znaleźliśmy już przyczynę. Nie chcę jednak mówić, o co dokładnie chodzi, bo konkurencja nie śpi. Problem był tylko w sprzęcie. Mecze wyjazdowe pokazały, że udało się go wyeliminować.Na brak menedżera raczej nie może pan narzekać. Są w Polsce kluby, gdzie wypadało się ze składu nawet po jednym słabszym spotkaniu.- To prawda. Nawet dziękowałem Erykowi Jóźwiakowi po meczu w Łodzi i Rybniku za to zaufanie. Nie wywiera presji, tylko ciągle pozytywnie mnie motywuje. Jestem mu bardzo wdzięczny, jak i całemu klubowi z Gdańska. Chciałbym podtrzymać formę i wskoczyć na dobre tory. Myślę, że jestem w stanie dorzucić od siebie jeszcze troszeczkę więcej, co pomoże naszej drużynie w odnoszeniu kolejnych zwycięstw.Tak minimalne porażki, jak w Rybniku, bolą najbardziej?- Z jednej strony tak, ale z drugiej jechaliśmy na wyjeździe bez lidera (Michaela Jepsena Jensena - dop. red.). Nikt nie cieszy się z porażki, natomiast jedynym plusem jest to, że nasza forma idzie w dobrą stronę i będzie nam łatwiej o bonus w meczu rewanżowym. Już lepiej tak przegrać niż jak u siebie z Falubazem, gdzie rywale nas rozszarpali. W Rybniku powalczyliśmy do ostatniego wyścigu i tyle z tego dobrego. Zwycięstwo było blisko, więc uśmiechów na twarzach nie mieliśmy. Zdunek Wybrzeże Gdańsk wygra dwa najbliższe mecze? Teraz podejmujecie Trans MF Landshut Devils. Najgorsze, co możecie zrobić, to zlekceważenie drużyny z Bawarii, która jest nieobliczalna.- Ale nikt ich nie lekceważy. Ja przyjechałem do Gdańska trzy dni przed meczem, żeby się przygotować. Reszta drużyny też dojechała szybko. Trenowaliśmy. Chcemy wygrać i dać radość naszym kibicom.Najbliższe dwa mecze mogą zdefiniować wasz sezon? Jeśli wygracie u siebie z zespołem z Landshut, a także wygracie w Poznaniu, to utrzymanie będziecie mieli w kieszeni już po pierwszej rundzie.- My w ogóle nie rozmawiamy o utrzymaniu. Bardziej skupiamy się na tym, żeby nasza szła w górę. Rozmowy zawodników z menedżerem toczą się tylko wokół play-off. To jest cel, do którego będziemy dążyć. Utrzymanie - moim zdaniem - było narzucone medialnie. U nas takiej rozmowy nie było ani razu. Pamiętajmy jednak, że za nami dopiero cztery mecze. Nie możemy się jakoś przesadnie podniecać.Trzeba jechać dalej i walczyć o następne punkty. W 1. Lidze Żużlowej nie ma słabej drużyny. Uważam, że wszystkie są dobre, a jedna bardzo mocno się wyróżnia. Oczywiście mam na myśli Enea Falubaz Zielona Góra. A reszta? Niektórzy są troszeczkę silniejsi, niektórzy mniej, natomiast wyniki są uzależnione od szczęścia, pogody czy kontuzji. Wiele czynników na to wpływa, ale nie ma słabych zespołów. Kaczmarek zimą schudł kilkanaście kilogramów Zimą schudł pan 14 kilogramów. Opowie pan więcej, jak do tego doszło? Były jakieś ćwiczenia, specjalna dieta?- Przygotowywałem się tak jak zawsze. Po prostu w październiku do połowy listopada zrobiłem sobie miesiąc przerwy od treningów i diety. Wtedy przybrałem na wadze, ale szybko wróciłem do swojego zdrowego trybu życia, treningów, wydolności i waga wróciła do mojej naturalnej dyspozycji. Potrzebowałem odpoczynku, nabrałem sił i wróciłem do ciężkiej pracy. Nic szczególnego w tych treningach nie wprowadziłem, były takie jak co roku.Pierwszy raz w karierze miał pan do zrzucenia aż tyle kilogramów?- Ja przeważnie zaczynam swoje przygotowania od połowy listopada, bo w pierwszym lub drugim tygodniu października mam ostatnie zawody. Staram się jeździć jak najdłużej, jeśli tylko mam taką możliwość. Po zejściu z motocykla robię sobie miesiąc odpoczynku. Większość zawodników tak podchodzi do tematu, że dają sobie odsapnąć. Jeszcze nie spotkałem się, żeby ktoś po zejściu z motocykla od razu rozpoczynał zimowe przygotowania. Trzeba dać organizmowi odpocząć po podróżach i nocach w busie. W sezonie tak to już u nas wygląda. Każdy organizm musi zregenerować się na kolejnych jedenaście miesięcy pracy.W trakcie sezonu żużlowcy też zrzucają kilogramy?- W marcu, jak zaczynamy sezon, to podczas pierwszego wyjazdu na tor jesteśmy w formie, w jakiej chcielibyśmy być przez całe rozgrywki. Później po prostu pilnujemy wagi na bieżąco i tyle. Łatwiej jest to utrzymać, bo są wycieńczające organizm treningi. Latem można wyjść na rower czy na crossa. Każdy ma jakieś swoje ulubione czynności, które pomagają utrzymać formę. Jak przychodzi ładna pogoda, to otwierają się inne drogi i dochodzi więcej możliwości. Nie trzeba chodzić tylko na siłownię.Zapytam jeszcze o wydatki. W I lidze są dużo większe niż w II?- Części wszędzie kosztują tyle samo, nie ma znaczenia czy jeździ się w PGE Ekstralidze, czy w II lidze. Dystrybutorzy i tunerzy wszystko wyceniają tak samo. W I lidze po prostu są wyższe kontrakty niż w II, a to daje zawodnikom większe możliwości testowania oraz szukania nowych rozwiązań, bo za wyższą kwotę za przygotowanie można kupić więcej sprzętu. Dzięki temu można coś znaleźć, aby być jeszcze szybszym.Korzysta pan z silników od tunera Jacka Rempały?- Tak, od pana Jacka Rempały oraz Ashleya Hollwaya. Od 2019 roku bazuję tylko na tych tunerach i nic nie zmieniam. Jestem zadowolony ze współpracy. Z Ashleyem współpracuję od sezonu 2019, a z panem Jackiem też już dłuższy czas.