- Zmarzlik od ciebie zależy, jak drużyna pojedzie. Jak robisz po 13 plus w meczu, to drużyna wygrywa. Masz największy kontrakt w lidze. Jak będzie kolejna wpadka, taka jak z Lublinem, to Gorzów przegra. Taka prawda - zauważa jeden z kibiców Stali i dzieli się swoimi spostrzeżeniami na koncie Bartosza Zmarzlika na Instagramie. Stal Gorzów potrzebuje przede wszystkim punktów Zmarzlika Lider Stali w pierwszym meczu zachwycił niektórych kibiców, jadąc zespołowo i próbując pomagać słabszym kolegom, ale na koniec przyszła gorzka refleksja, że jednak w przypadku Zmarzlika najważniejsze są punkty, Im więcej ich zrobi, tym lepiej, Bo bez jego dwucyfrówek gorzowianie nie będą w stanie wygrywać spotkań. W pierwszej kolejce Zmarzlika zaskoczył najpewniej stan toru. Był on przez kilka dni przykryty plandeką. Wynikało to z zagrożenia pogodowego deszczem. Władze ligi nakazały osłonić nawierzchnię, by mecz mógł się odbyć. Sztuka się udała, ale Bartosz nijak nie potrafił dopasować się do toru, choć wcześniej radził sobie w każdych warunkach. Ten sam problem mieli żużlowcy Arged Malesy Ostrów, których większość, podobnie jak Zmarzlik, korzysta z silników tunera Ryszarda Kowalskiego. Zmarzlik zrozumiał, że żarty się skończyły Zmarzlik nie ma w zwyczaju zwalać winy za gorszy występ na sprzęt. Zaraz po meczu z Motorem zabrał się do roboty, żeby lepiej doregulować silniki na kolejne spotkanie. To nie jest bowiem tak, że on zapomniał jak się jeździ. Zwyczajnie nie trafił z ustawieniami. Te, które miał, nie pozwoliły mu wydobyć z silnika całej mocy. Słynne wygibasy Zmarzlika na motocyklu też niewiele dały. Lider Stali już jednak pracuje nad poprawą. Szybko zrozumiał, że żarty się skończyły, a kolejna porażka może wpędzić jego zespół w głębszy dołek. Inauguracja pokazała, że wyjazd do Leszna spacerkiem nie będzie. Z drugiej strony Stal lubi tam jeździć, wyjazdowe mecze z Fogo Unią zwykle gorzowianom wychodzą.