Bartosz Zmarzlik znalazł się w ogniu krytyki po bezpardonowym ataku na Szymona Woźniaka w piątkowym meczu ebut.pl Stali Gorzów z Platinum Motorem Lublin. Zmarzlik - od lokalnego bohatera do wroga publicznego numer jeden Potrójny mistrz świata przyjechał na stadion im. Edwarda Jancarza po raz pierwszy w karierze w roli gościa. Przed sezonem opuścił bowiem gorzowski klub i skusił się na miliony oferowane przez aktualnego mistrza Polski. Powrót na stare, dobrze znane śmieci wypadł okazale. Żużlowiec poprowadził Motor do pewnego zwycięstwo i zmazał plamę po kiepskiej inauguracji przeciwko Betard Sparcie. Jeszcze na prezentacji żużlowiec zebrał owację i burzę oklasków, ale na tym uprzejmości się skończyły. Potem nie było już tak cukierkowo. Kibicom nie spodobała się akcja jaką wykonał Zmarzlik w biegu siódmym na prowadzącego Woźniaka. Lokalny matador usłyszał za nią potężną porcję gwizdów. Łaska na pstrym koniu jeździ, Zmarzlik szybko stracił rangę bohatera i przynajmniej na chwilę zamienił się we wroga publicznego numer jeden. Tylko czy faktycznie Bartek przesadził? Dla mnie osobiście, to najzwyklejsza burza w szklance wody. Widziałem w swoim życiu wiele groźniejszych "zamachów" na torze. Zacznijmy od tego, że Woźniak popełnił błąd, odsunął się od krawężnika, a Zamrzlik niczym wytrawny myśliwy podczas polowania na zwierzynę skrzętnie wykorzystał sytuację. Było ostro, ale bez przekraczania granicy. This is speedway mili państwo, tutaj nie miękkiej gry. Jeśli wszędzie będziemy wietrzyć spisek i szukać dziury w całym, za chwilę zawodnicy będą występowali z naszywką z tyłu kewlaru: zakaz wyprzedzania. Kto tego nie rozumie, niech przerzuci się na balet, łyżwiarstwo figurowe, albo konkurs konia wierzchowego. Zmarzlik taki jest. Od lat wiadomo, że facet nie pieści się w tańcu. Bardzo często ryzykuje i idzie na żywioł. Ale to akurat była normalna, męska, twarda walka, za którą gdybym był sędzią 28-latek nie otrzymałby nawet upomnienia. Jeszcze rok temu ci sami kibice w Gorzowie, za podobne mijanki biliby Zmarzlikowi brawo, a wczoraj odsądzali go od czci i wiary. Ale tak to jest nie tylko w żużlu, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.