Sezon 2022 dla Taia Woffindena był istną drogą z piekła do nieba. Zmagania zaczęły się dla niego średnio, by nie powiedzieć słabo, bo zamiast ciągnąć Betard Spartę za uszy, był jej piątym kołem u wozu. W parze z gorszymi wynikami szły oczywiście plotki o rzekomym końcu kariery. Mówiło się między innymi o tym, że zawodnik interesuje się teraz innymi dyscyplinami i myśli na przykład o walce w formule MMA. Ponadto przywoływano też cytaty z przeszłości. - Nie chcę być drugim Gregiem Hancockiem. Mam życie do przeżycia. Chcę podróżować po świecie i wszędzie zabierać moją córkę - powiedział kiedyś bohater tego tekstu na łamach WP Sportowefakty. Im jednak sezon coraz bardziej się rozkręcał, tym Tai zaczynał pokazywać swoją drugą, zdecydowanie lepszą twarz. Co prawda w polskiej lidze skończyło się bez medalu, ale w tym przypadku przyczyniło się do tego przede wszystkim zawieszenie Artioma Łaguty. Z kolei w Grand Prix Brytyjczyk zaliczył kilka imponujących występów, które dały mu przepustkę do przyszłorocznych zmagań, bo pomimo braku sportowego utrzymania, otrzymał on od organizatorów stałą dziką kartę. Tai Woffinden główną gwiazdą wieczoru Dobitny dowód na to, że Tai Woffinden wciąż zakochany jest w czarnym sporcie otrzymaliśmy w końcówce października. Trzykrotny czempion poinformował wówczas swoich kibiców, iż po długiej rozłące powróci do Australii i to nie w celach wypoczynkowych, a zawodowych, bo jego nazwisko pojawiło się w obsadzie turnieju w Mildurze. Co warto zaznaczyć nie byle jakiego turnieju, ponieważ organizowanego z okazji 75-lecia istnienia żużla w tym mieście. Poza Woffindenem nie mogło więc zabraknąć innych znanych zawodników. Na liście startowej możemy znaleźć na przykład Jasona Doyle’a czy Jaimona Lidseya. Pierwszy z nich był ostatnio bohaterem głośnego transferu i pomimo dogadania się z Fogo Unią Leszno, postanowił przenieść się za wielkie pieniądze do Krosna. Drugi zaś należy do najlepszych na świecie w kategorii U24. Turniej w Mildurze odbędzie się w dniach 29-30 grudnia. Czytaj także: Drugi raz tego nie zrobi. Ten sezon go wiele nauczył Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata