Umowę podpisano z tym ostatnim, choć w tegorocznych rozgrywkach prezentował się on znacznie gorzej niż pozostała dwójka. Dzień po sfinalizowaniu rozmów z Miśkowiakiem Rafał Dobrucki oświadczył, że w przyszłym roku bronił będzie barw Stali Rzeszów. Tym samym Unia Leszno straciła zawodnika, który w poprzednim sezonie stanowił jeden z mocniejszych punktów ekipy. O przyczyny postawienie na Roberta Miśkowiaka i plany dotyczące Marka Lorama spytaliśmy dyrektora zarządzającego Unii Leszno - Ireneusza Igielskiego. Unia Leszno zatrudniła Roberta Miśkowiaka, Rafał Dobrucki zdecydował się na przejście do Stali Rzeszów, z trójki zawodników branych pod uwagę przez klub pozostał Mark Loram. Jaki będzie jego los? Dużo się w ostatnim czasie pozmieniało. Na początku wymienialiśmy nazwiska trzech zawodników, teraz już tak nie jest. Z Markiem nie będziemy podpisywać kontraktu. Dlaczego wybór padł właśnie na Roberta Miśkowiaka? Chcieliśmy dać Robertowi jeszcze jedną szansę, dlatego, że według nas jest to zawodnik młody i perspektywiczny. Wiadomo, że ubiegły sezon nie był dla niego udany. W rozmowie, jaką przeprowadziliśmy z zawodnikiem, Robert sam stwierdził, że ma jeszcze dużo do udowodnienia zarządowi i przede wszystkim kibicom. To nie jest tak, że on zapomniał jak się jeździ na żużlu. Czy po słabym minionym sezonie zmieniły się warunki nowej umowy z zawodnikiem? Warunki umowy z Miśkowiakiem pozmieniały się. Chcemy przede wszystkim, by Robert jeździł, bo właściwie cały czas zastanawia nas to, że po tym sezonie tak naprawdę nie wiemy w stu procentach, ile Robert Miśkowiak jest wart. Wiem, że był on jedną z ofiar regulaminu obowiązującego w minionym sezonie. Praktycznie w każdym klubie była taka ofiara. U nas był to akurat Miśkowiak, pozostający na pozycji oczekującej niestety na to, że kolegom gorzej się powiedzie. Dla zawodnika występującego w Ekstralidze nie powinno być chyba jednak wytłumaczeniem to, że nie startuje od początku zawodów? To, że zaczynał starty dopiero w połowie zawodów nie jest żadnym wytłumaczeniem i ja nie chcę zawodnika usprawiedliwiać. Jednak zastanawia nas, jak by to wyglądało, gdyby on jeździł w większości meczów od początku spotkania. Ciekawe czy byłoby wówczas inaczej czy nie. Myślę, że przekonamy się o tym wkrótce. Rozmawiał: Konrad Chudziński