Mimo że słowa zawodnika pozwalają sądzić, że nie czuje on stresu związanego ze zmianą barw klubowych, to wydawało się, że jest jeszcze spięty. Robert Miśkowiak trafił do zespołu, który w ciągu ostatnich dwóch lat przeszedł wiele poważnych zmian. Przede wszystkim u sterów znalazł się nowy zarząd z prezesem Józefem Dworakowskim na czele. Jednak, nie ujmując znaczenia kierownictwu, wynik, jaki uzyska drużyna, zależy przede wszystkim od jej zawodników - a tu podczas zimy w Unii Leszno doszło do dużych zmian. Plastronu z "Bykiem" nie założą już w tym roku m.in. Jacek Rempała, Adam Skórnicki i Łukasz Jankowski. Jednym z żużlowców, a właściwie jedynym krajowym zawodnikiem, który został w ich miejsce pozyskany jest Robert Miśkowiak. W związku z tym zarząd, a przede wszystkim kibice wiążą z nim duże nadzieje. Wychowanek pilskiej Polonii stawia sobie za cel poprawienie swych wyników w nadchodzącym roku. . "Mam nadzieję, że w tym sezonie wrócę do formy z 2004 roku, bo zeszły nie był dla mnie udany" - przyznaje Robert Miśkowiak. Nadzieje zawodnika nie mogą dziwić, gdyż rzeczywiście 2004 rok był, jak na razie, najlepszym w jego karierze. W ekstralidze, startując jeszcze jako młodzieżowiec, spisywał się znakomicie. Wśród zawodników Atlasu Wrocław uplasował się na 3 miejscu pod względem średniej biegowej - lepsi od niego byli tylko Greg Hancock i Jarosław Hampel. Wystartował we wszystkich 20 meczach. Uzyskał średnią 1.933, co dało mu zarazem 16 pozycję w klasyfikacji wszystkich jeźdźców występujących w ekstralidze. Poza tym osiągnął także swój największy sukces - zdobył tytuł Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów. Przez eliminacje przeszedł, jak "burza", wygrywając zarówno rundę kwalifikacyjną w Rawiczu (13+3+3pkt.), jak i półfinał w austriackim Wiener Neustadt (11+3+3pkt.). W finale rozgrywanym we Wrocławiu w głównej części zawodów zdobył 12pkt. W biegu półfinałowym przyjechał na metę jako drugi, ale już w finale turnieju nie miał sobie równych. W poprzednim sezonie, mimo że nadal występował we wrocławskiej drużynie, nie prezentował się już tak dobrze.. Robert Miśkowiak wyjechał na tor tylko w 9 meczach. Uzyskał średnią biegową 1.5, co pozwoliło mu zająć w klasyfikacji ligowej dopiero 30 pozycję. W swojej drużynie okazał się skuteczniejszy tylko od Ronniego Jamrożego. Usprawiedliwieniem dla zawodnika może być fakt, iż był to pierwszy sezon w gronie seniorów, co zwykle łączy się z mniejszą skutecznością. Jednak d.oświadczenie, jakie zdobył żużlowiec, występując w Atlasie Wrocław powinno zaprocentować. Konrad Chudziński, Leszno