Kontrakt Taia Woffindena z Betard Spartą Wrocław wygasa wraz z końcem października. Brytyjczyk od lat łączony jest z innymi ośrodkami, lecz nigdy nie było tak blisko transferu, jak w tym momencie. Woffinden już zimą był poważnie kuszony przez działaczy z Torunia. Transfer miałby mu pomóc w odzyskaniu dawnego błysku. Nikt jednak nie przewidywał aż takich problemów. Fatalna postawa mistrza świata. Będzie głośny rozwód Współpraca na linii Andrzej Rusko - Tai Woffinden najpewniej dobiegnie końca. Już w ubiegłym roku na linii obu panów zaiskrzyło i dało się odczuć, że to nie jest to samo. Ponadto Woffinden coraz częściej zaczął narzekać na tor na Stadionie Olimpijskim, gdzie odnosił coraz gorsze rezultaty. To miało nakłonić właściwie obie strony do zmiany. Grono ekspertów przewidywało, że 3-krotny mistrz świata znów będzie miał swoje małe kłopoty, ale nawet najwięksi pesymiści nie wymyśliliby takiego scenariusza. Za nami cztery spotkania Betard Sparty Wrocław i 33-latek w żadnym z nich nie przekroczył granicy sześciu punktów. Dość powiedzieć, że jego średnia biegopunktowa wynosi zaledwie 1,063. Nad nim znajduje się nawet kilku o wiele niżej notowanych młodzieżowców. Twardy orzech do zgryzienia. Nici z hitowego transferu? Starcie czwartej rundy odbyło się na Motoarenie w Toruniu i to właśnie tutaj miało nastąpić przebudzenie Brytyjczyka. Trenował on nawet dzień wcześniej w Bydgoszczy wraz ze swoim tunerem Ashleyem Hollowayem. Efektów nie było widać, bo w Toruniu odjechał swoje najgorsze spotkanie w tym roku. Lepszej antyreklamy przed potencjalnie nowymi prezesami zrobić nie mógł. Torunianie już zimą kusili Woffindena na zmianę barw klubowych i wydawało się, że transfer wkrótce dojdzie do skutku. Działacze z Wrocławia najpewniej nie będą mieli nic przeciwko, bo Andrzej Rusko już poluje chociażby na Mikkela Michelsena, aby wzmocnić swój zespół. Chętni na usługi Woffindena zawsze się znajdą, bo zadziała magia nazwiska i każdy pomyśli, że to akurat ten moment, kiedy nastąpi przełamanie. W Toruniu widząc piątkowe obrazki znów mogą przekalkulować, że jednak wolą chimerycznego Pawła Przedpełskiego, który jak widać na własnym torze jest w stanie być mocnym punktem drużyny. Angaż Woffindena byłby bardzo ryzykowny, ale bez tego nie podejmą walki o złoto. Działacze będą mieli znów twardy orzech do zgryzienia.