Na ten moment czekali żużlowi kibice w Polsce i na świecie. W piątek sezon 2024 zainauguruje PGE Ekstraliga. Pierwsze dwa mecze odbędą się w piątek. Dogrywka w niedzielę, a w niej spotkanie m.in. broniących tytułu Motoru Lublin. PGE Ekstraliga to żużlowa liga milionerów PGE Ekstraliga powszechnie uznawana jest najlepszą ligą żużlową na świecie. Nie tylko ze względu na poziom rozgrywek (w końcu jeżdżą w niej najlepsi zawodnicy na świecie). Istotnym punktem są wynagrodzenia. Nigdzie nikt inny nie płaci tak dobrze jak prezesi w polskiej elicie. Gwiazdy średnio za punkt zarabiają 10 tysięcy złotych. Za podpis pod kontraktem przynajmniej milion złotych. Obecnie roczne wynagrodzenia przekraczające dwa miliony złotych dla zawodników to już norma. Najlepsi mogą liczyć nawet na ponad 3 miliony, a Bartosz Zmarzlik zarabia 5-5,5 miliona złotych. To efekt rekordowego kontraktu z Motorem Lublin. Takie gaże przekładają się na liczbę milionerów w PGE Ekstralidze. Tych lekką ręką licząc jest przynajmniej dwudziestu. Oczywiście te zarobki to nie jest dochód netto zawodników. Ci ponoszą duże koszty związane z zakupem sprzętu, opłaceniem teamu, logistyką i podatkami. Rekordzistą jest znów Zmarzlik. Mistrz świata rocznie na ten cel wydaje około 1,5 miliona złotych. Szykuje się hit polskiej ligi. To będzie rekordowy zarobek polskiego klubu Oni chcą zdeternizować Motor Lublin W PGE Ekstralidze od dwóch lat dzieli i rządzi Motor Lublin. W tym roku mistrzowie Polski też mają najmocniejszy skład na papierze. To efekt m.in. transferu Wiktora Przyjemskiego, o którego podpis pod kontraktem starało się pół ligi. "Złote dziecko", bo tak jest często określany, wybrał klub zarządzany przez Jakuba Kępę. Żużlowi eksperci zastanawiają się teraz, czy którakolwiek drużyna będzie w stanie pokonać gwiazdorski Motor. Nie jest to niemożliwe, ale zadanie wydaje się być bardzo wymagające. Numerem dwa na papierze jest podrażniona Sparta Wrocław. Wysoko sięgają też aspiracje Stali Gorzów, Włókniarza Częstochowa i Apatora Toruń, którego w tym roku poprowadzi żużlowy Jose Mourinho, czyli Piotr Baron - współtwórca sukcesów Unii Leszno sprzed lat. Weszli z impetem, a spadną z hukiem? Ciekawie zapowiada się nie tylko rywalizacja w górnej części tabeli. W tym roku znów pasjonować będziemy się wyścigiem o uniknięcie spadku. W tym kontekście wymienia się trzy drużyny - Unię Leszno, GKM Grudziądz i Falubaz Zieloną Górę. Każdy z tych zespołów ma swoje mocne i słabe strony. Kadrowo najsłabiej wygląda jednak beniaminek. Falubaz przed rokiem wygrał w cuglach 1. Ligę Żużlową, a teraz wielu przewiduje, że ich przygoda z PGE Ekstraligą potrwa rok. To jednak nic pewno, bo zielonogórzanom udało się przeprowadzić transfery Piotra Pawlickiego i Jarosława Hampela, a to już niezła baza. W rywalizacji o miejsca 6-8 kluczowe może być po prostu szczęście i brak kontuzji. I tutaj kamień z serca spadł kibicom z Leszna, bo ich lider Janusz Kołodziej jest gotowy na piątkowy mecz przeciwko Włókniarzowi Częstochowa. Niespełna 40-letni żużlowiec dwa tygodnie temu złamał mostek, ale zaciska zęby i stanie do rywalizacji. Rozkład jazdy I kolejki PGE Ekstraligi: Piątek Unia Leszno - Włókniarz Częstochowa - godz. 18:00 Sparta Wrocław - Falubaz Zielona Góra - godz. 20:30 Niedziela GKM Grudziądz - Motor Lublin - godz. 16:30 Stal Gorzów - Apator Toruń - godz. 19:15 Menadżer o transferze 3-krotnego mistrza świata. Kibice mogą zacierać ręce?