W Moje Bermudy Stali Gorzów nie ma już Bartosza Zmarzlika, a jego miejsce zajął Oskar Fajfer. Wydawać by się mogło, że zamiana zawodnika, który w sezonie miał zarobić 5 milionów złotych, na takiego, który podpisał kontrakt na poziomie pół miliona za podpis i 5 tysięcy za punkt, to będzie wielka ulga dla budżetu (Fajfer może finalnie kosztować 1-1,2 miliona złotych). Nic bardziej błędnego. Budżet Stali Gorzów przekroczy 20 milionów W Stali nie tylko nie ma ulgi, a wręcz jest konieczność podwyższenia budżetu. Dotąd zamykał się on w kwocie 20 milionów. W 2023 ma być wyższy. Z naszych wyliczeń Stal w przyszłym roku będzie dysponowała budżetem w wysokości prawie 24 milionów złotych. W tej kwocie zawiera się już VAT. Według naszych ustaleń Stal, poza tym, że dostanie 6,5 miliona złotych z Ekstraligi w ramach umowy telewizyjnej, może też liczyć na 3 miliony z Grand Prix, 3 miliony od sponsorów, 3 miliony z biletów, 2 miliony z lóż i 2 miliony z miasta. To razem daje 19,5 miliona. Jak dorzucimy VAT (blisko 4,5 miliona złotych), to wyjdzie nam wspomniana wyżej kwota. Stal Gorzów musi mieć większy budżet I od razu wyjaśnimy, że podniesienie budżetu, mimo straty Zmarzlika, jest konieczne. Bo, wbrew pozorom, Stal na jego odejściu nie zaoszczędziła. Pieniądze z kontraktu Zmarzlika zostały w znacznej mierze rozdzielone między trio Martin Vaculik, Anders Thomsen i Szymon Woźniak. Vaculik z poziomu 800 tysięcy za podpis i 8 tysięcy na punkt skoczył na stawki przekraczające 1 milion i 10 tysięcy. Thomsen też praktycznie dobił do miliona za podpis i w jego przypadku była to podwyżka na poziomie 100 procent. Woźniak też swoje ugrał. Stal była jednak pod ścianą i akurat tych zawodników musiała zatrzymać, żeby uspokoić sytuację po deklaracji Zmarzlika o odejściu z klubu. Jeśli do wydatków ekstra na Vaculika, Thomsena i Woźniaka dołożymy milion na Fajfera, to dostajemy odpowiedź, dlaczego mimo odejścia Zmarzlika budżet Stali wzrośnie. Oczywiście coś z pieniędzy po Zmarzliku zostało, ale działaczy Stali co jakiś czas puszczają oko do kibiców, mówiąc, że są aktywni na giełdzie i czekają na jakąś okazję. Nie wolno też zapominać, że klub, co wynika z raportu finansowego, ma do spłacenia kredyt na poziomie 1,6 miliona złotych. Prezes Waldemar Sadowski mówi, że został on zaciągnięty na budowę lóż i częściowo jest już spłacony. W sumie dotąd się nie dowiedzieliśmy, w jakim stanie zostawił klub pan Marek Grzyb, poprzednik Sadowskiego. Czytaj także: Zapłacą 60 tysięcy. Będzie ich dżokerem w składzie