Ryszard Kowalski, to nie tylko najlepszy mechanik w Polsce, ale i na świecie. Jego warsztat w Cierpicach pod Toruniem jest wyposażony w najnowocześniejszy sprzęt. Kowalski zainwestował setki tysięcy złotych, ale teraz spija śmietankę. Od sezonu 2018 zawodnicy korzystający ze sprzętu Kowalskiego nie schodzą z pierwszego miejsca podium. Artiom Łaguta sprzedaje silniki od Kowalskiego W latach 2019-2020 numerem 1 ze stajni Kowalskiego był Bartosz Zmarzlik, rok temu złoto zgarnął Rosjanin Artiom Łaguta. Ten ostatni został jednak zawieszony przez FIM i PZM w ramach sankcji nałożonych na wszystkich Rosjan. Ostatnio pojawiły się nawet informacje, że Łaguta sprzedaje swoje silniki, ale tym razem komentarza Kowalskiego nie ma. I to pomimo tego, że każdy tuner lubi wiedzieć, co dokładnie dzieje się z jego sprzętem. Kiedy Jarosław Hampel przechodził do stajni Kowalskiego, to miał pożyczony jego silnik od innego zawodnika. Za żadne skarby nie chciał jednak się do tego przyznać. Ani do pożyczki, a już tym bardziej do tego, kto mu ten silnik dał. Mechanicy są na tym punkcie bardzo czuli. Potrafią nawet zamknąć zawodnikowi drzwi przed nosem. Polski tuner milczy w sprawie Rosjan Dlatego napisaliśmy do Daniela Kowalskiego, syna Ryszarda, jego prawej ręki, czy Łaguta ma zgodę na sprzedaż silników jego produkcji innym zawodnikom. Zapytaliśmy też, czy w związku z wojną w Ukrainie i tym, że cały świat nakłada sankcje na Rosjan, on też zamierza się jakoś do nich przyłączyć i odmówić robienia i serwisowania silników zawodnikom z Rosji. Odpowiedzi nie dostaliśmy. Oczywiście, dopóki mamy sankcje, to Łaguta nie będzie potrzebował nowych silników. Natomiast serwisy jak najbardziej mogą wchodzić w rachubę, bo żużlowiec normalnie trenuje. Pewnie nie będzie odwiedzał warsztatu z taką częstotliwością, jak dotychczas, ale jednak będzie. Nie wiadomo jednak, co polski tuner zamierza zrobić w jego sprawie, bo tym razem nabrał on wody w usta.