Partner merytoryczny: Eleven Sports

Mieli go na wyciągnięcie ręki. Strzał w kolano, mogą tego pożałować

Nicki Pedersen, tuż po finale Metalkas 2. Ekstraligi, zaoferował się klubowi z Rybnika, z okazji ich awansu do PGE Ekstraligi. Duńczyk, pomimo 47 lat na karku, wciąż mógł być łakomym kąskiem dla takiego beniaminka. 3-krotnego mistrza świata nadal stać na co najmniej 10 punktów w domowych spotkaniach. Ponadto ma doświadczenie i bardzo dobrą skuteczność w walce o utrzymanie. Finalnie Krzysztof Mrozek zrezygnował z tego transferu i postawił na Chrisa Holdera. Za kilka miesięcy mogą tego gorzko pożałować.

Prezesi Piotr Rusiecki i Krzysztof Mrozek. Jeden jest szefem ekstraligowej Unii Leszno, drugi pierwszoligowego ROW-u Rybnik.
Prezesi Piotr Rusiecki i Krzysztof Mrozek. Jeden jest szefem ekstraligowej Unii Leszno, drugi pierwszoligowego ROW-u Rybnik./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski

 Chris Holder, Maksym Drabik, Gleb Czugunow i Rohan Tungate - na taki zestaw czterech seniorów zdecydował się prezes przyszłorocznego beniaminka PGE Ekstraligi. Najdłużej sondowano tego pierwszego, bo na horyzoncie była oferta Nickiego Pedersena. Krzysztof Mrozek wybrał jednak Australijczyka.

Olali trzykrotnego mistrza świata

I to może być poważny błąd. Eksperci wskazywali, że jeśli INNPRO ROW chce mieć jakiekolwiek szanse na utrzymanie, to wręcz musi sięgnąć po Pedersena, który sam zaoferował się klubowi. 47-latek, pomimo groźnych kontuzji i swojego wieku, wciąż potrafi rywalizować na dobrym poziomie z najlepszymi.

Wystarczy spojrzeć na jego ostatni sezon w najlepszej lidze świata. Wypadł z niej, pomimo że był szesnastym najskuteczniejszym zawodnikiem rozgrywek. Na grudziądzkim torze zdobywał niecałe 12 punktów na mecz. A to właśnie domowe spotkania powinny być kluczowe dla klubu z Rybnika.

Groźna sytuacja w meczu Plusligi! Siatkarz przeskoczył... ławkę. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Mieli twardy orzech do zgryzienia, szybko tego pożałują

Pedersen nie ma problemu z dopasowaniem się do domowej nawierzchni. Działaczom z Rzeszowa mówił przed sezonem, że jemu tak naprawdę wystarczą dwa dni treningów i wszystko ma dostrojone. W Metalkas 2. Ekstralidze głównie zawodził na wyjazdach. To samo było podczas ostatniej przygody z PGE Ekstraligą. Jakie to ma jednak znaczenie, jeśli ROW musi przede wszystkim liczyć na punkty u siebie.

Holder natomiast tak naprawdę nie gwarantuje dwucyfrowych zdobyczy ani u siebie, ani na wyjeździe. Zresztą drugiej klasie był ledwo skuteczniejszy od Duńczyka. Miewał wzloty i upadki. Momenty, w których jednostki Petera Johnsa spisywały się bardzo dobrze, ale również chwile, kiedy zdecydowanie zawodził. 

Jego ostatnie starty w Ekstralidze w Unii Leszno mówiły same za siebie. Jeszcze przed kontuzją nie podołał roli lidera, choć rok wcześniej w Ostrowie nie miał z tym żadnych problemów. Pedersen za to ma doświadczenie w kwestii walki o utrzymanie nabyte w Grudziądzu. Potrafi w kluczowych momentach wykrzesać z siebie wszystko, co najlepsze.

Pokazał to zresztą także w Rzeszowie, kiedy Texom Stal wygrała ważne spotkanie przeciwko, nomen omen, Rybnikowi. Komplet Duńczyka w dużej mierze przyczynił się do zwycięstwa. Chociaż na moment sztab zapomniał o wszystkich wybrykach zawodnika. To właśnie miało mieć m.in. decydujący wpływ na to, że Mrozek zrezygnował z Pedersena. Już się utarło, że tam, gdzie Nicki, tam nie ma atmosfery.

Krzysztof Mrozek/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Prezes Krzysztof Mrozek z trenerem kadry Rafałem Dobruckim/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Nicki Pedersen/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem