Jeśli Wilki Krosno spadną z PGE Ekstraligi, to odejście Jasona Doyle'a jest więcej niż pewne. Australijczyk przed rokiem był bohaterem głośnego transferu. Najpierw dogadał się z Fogo Unią Leszno, ale ostatecznie przystał na ofertę z Krosna, która miała przekroczyć 2 miliony złotych. Jeśli Wilki spadną, to stracą swojego lidera Jason Doyle spisuje się w barwach Wilków dobrze. Można mieć zastrzeżenia do jazdy pozostałych, ale akurat on wywiązuje się ze swojej roli. Wiele wskazuje na to, że dobra forma Australijczyka może nie uchronić krośnian od spadku z ligi. A to oznacza kolejną zmianę barw klubowych tego zawodnika. O swoją przyszłość martwić się jednak nie musi. Już teraz wiadomo, że chętnie w swojej drużynie widziałyby go przynajmniej trzy - cztery kluby. O kim mowa? Na pierwszy rzut wysuwa się Enea Falubaz Zielona Góra, która po prawdopodobnym awansie będzie musiała zatrudnić lidera. Doyle idealnie pasuje do tej roli. Sondowanie jego usług już miało mieć miejsce. Kolejny klub to ZOOleszcz GKM Grudziądz. Prezes Marcin Murawski mówił na naszych łamach, że sprawdza rynek i dostępnych zawodników. Tam również były mistrz świata pasowałaby idealnie. Mógłby dołączyć do swojego rodaka Maxa Fricke. Uderzył juniora. Teraz przeprasza Głośny powrót czy hit transferowy? Pojawiały się też głosy, że Doyle mógłby wrócić do Leszna. Na to się jednak nie zanosi i są na to praktycznie żadne szanse. Nie można jednak wykluczyć głośnego powrotu do Torunia. Apator jeśli chce włączyć się do walki o medale będzie potrzebował wzmocnień. Niepewna jest przyszłość Pawła Przedpełskiego. Tam Australijczyk pasowałby idealnie. Nie byłoby też problemów z limitem Polaków, bo są Patryk Dudek i Emil Sajfutdinow (startuje na polskiej licencji). Oczywiście jeszcze nic nie jest przesądzone, ale w środowisku słychać głosy, że ani Falubaz ani GKM nie są w tym momencie faworytem do zatrudnienia Doyle'a. Powrót do Torunia wydawałby się naprawdę sensowny. Inna sprawa, że nie można wykluczyć też innych scenariuszy. Aktywna na rynku transferowym jest choćby nawet Stal Gorzów, która najpierw dopina umowy ze swoimi zawodnikami, a później najpewniej przejdzie do dalszej ofensywy. Szczególnie, jeśli nie udałoby się przedłużyć umowy z Andersem Thomsenem, który kuszony jest przez kilka klubów. Kibice kpią z syna prezesa. To nie do wiary, co zrobił