- Zachowanie Anglików jest niepoważne. Włożyłem wiele przygotowań do startów na Wsypach. Dograłem sprzęt, mechaników i przeloty. Po tych wszystkich zabiegach spotkała mnie przykra niespodzianka ? mówi rozczarowany. - Rozbieżności dotyczyły kilku drobnych spraw. Kluczowe punkty kontraktu był uzgodnione. Pozostały sprawy mieszkania i warsztatu, czyli błahostki, które przy dobrej woli można załatwić od ręki. Najpierw twierdzili, że wszystko zostało dograne, co nie było prawdą. Następnie miałem otrzymać warsztat, który ostatecznie dzieliłem z Piotrkiem Świderskim. Na dwie osoby, to było zbyt małe pomieszczenie. Zawodowcy nie postępują w taki sposób. Uzasadnieniem rezygnacji z mojej osoby jest rzekomy brak przygotowania kondycyjnego oraz słabe wyniki. Dla mnie dziwna sprawa. Pojechałem w zaledwie jednym meczu na bardzo trudnym i wymagającym torze, na którym nikt nie chciał jechać. Ulegliśmy dopiero pod naporem działaczy. Po jednym sparingu nie można wyciągnąć wniosków, iż ktoś jest słaby i nie radzi sobie. Zawodnicy zagraniczni przyjeżdżając do Polski również potrzebują czasu na aklimatyzację. Anglicy ustawili mnie na pozycję numer dwa, ale nie obawiałem się wyzwania. Czułem się na siłach. Na sparingu sprawdziłem jeden silnik z trzech jakie miałem do dyspozycji. Nie chciałem pochopnie wyjeżdżać na wszystkich, lecz dokładnie przetestować jeden. Po meczu na własną rękę dograłem sprawy z mieszkaniem, ponieważ nie mieliśmy z mechanikiem zapewnionego noclegu i koczowaliśmy na walizkach. W Polsce inaczej traktuje się obcokrajowców. - Proporcje powinny zdecydowanie ulec zmianie. Nie wymagałem nie wiadomo czego, lecz podstawowej opieki. Promotor Oxfordu jest dość porywczy. Mam nadzieję, że więcej nie będę miał styczności z tym człowiekiem. Nie rezygnuję ze startów na Wyspach. Po kilku tygodniach średnie są uaktualniane. Posiadam dość wysoką przeciętną, co nie ułatwia w znalezieniu pracodawcy. Była opcja z Poole, ale nie mieszczę się w limicie zespołu. Jeśli nie uda się, spróbuje w lidze rosyjskiej. Ponadto podpisałem kontrakt w Czechach. Na pewno nie zamierzam nikogo uszczęśliwiać na siłę. U progu sezonu czuje się zmobilizowany i zdeterminowany. Wszedłem w wiek seniora, ale w moim przypadku jedyną różnicą jest brak startu w biegu młodzieżowym. Dotychczas jeździłem z rezerwy i byłem wstawiany na trudne wyścigi. Presję wyniku znam doskonale. Z formy jestem zadowolony, teraz pozostaje dopasować silniki do toruńskiej nawierzchni, na której została dosypana nowa partia materiału i silniki wymagają korekt ? mówi Miedziński. Grzegorz Drozd