Podczas meczu z Falubazem, Miedziński zaliczył paskudny upadek. Zahaczył o Maksa Fricke'a i wspólnie uderzyli w bandę na prostej. Fricke jest tylko poobijany, ale sprawa z Miedzińskim wygląda znacznie gorzej. Jest w śpiączce farmakologicznej, ma poważny uraz mózgu i kręgosłupa. Rokowania nie są dobre. Większość ludzi po takiej diagnozie nie wraca już do pełnej sprawności. Lekarze chcą jednak podjąć próbę wybudzenia zawodnika. Jego stan zdrowia pozwala na to, bowiem od piątku się nie pogarsza. Poprawy też nie ma, niemniej można spróbować Miedzińskiego wybudzić. Na początek lekarze przestaną po prostu podawać mu środki usypiające. Jeśli to nie da efektu, podejmą kolejne kroki. Najbliższe dni będą kluczowe dla wychowanka Apatora. Trwa walka o jego życie. W Polonii są przerażeni Drużyna Miedzińskiego sromotnie poległa w Zielonej Górze i niemal na pewno odpadnie w półfinale. W klubie nikt jednak nie myśli teraz o sporcie. Miedziński zaskarbił sobie sporą sympatię i jego dramatem przejął się każdy. Bardzo ruszyło to także kibiców, którzy bardzo licznie stawili się na mszy świętej w intencji zdrowia zawodnika. To najlepiej świadczy o ich stosunku do niego. Mało kto spodziewał się, że wychowanek Apatora aż tak wkupi się w bydgoskie środowisko. Początkowo bywało z tym różnie. Z czasem jednak kibice docenili jego waleczność i nieustępliwość. Piątkowa sytuacja udowodniła im, że warto pamiętać o tym, że zawodnik dla ich klubu traci zdrowie. Momentalnie po meczu z Falubazem ruszyły różne akcje wsparcia dla Miedzińskiego. Stan zdrowia Miedzińskiego nadal jest bardzo poważny, ale życie i różne żużlowe przypadki niejeden raz pokazały, że medycyna potrafi się mylić. Rok temu nikt przecież nie dawał szans Mateuszowi Jabłońskiemu. Chłopak jednak doszedł do siebie po fatalnym upadku i niedawno wrócił na tor. Może tak samo będzie z Miedzińskim. Czytaj też: Znów tego dokonał. To będzie przyszły mistrz świata?